Tragedia bycia najpiękniejszym chłopcem na świecie

Björn Andrésen, obecnie podczas filmu dokumentalnego.

Dokument śledzący trudne życie muzyka i aktora Björna Andrésena, który zagrał młodego Tadzia w „Śmierci w Wenecji”.

Iker Curtis

„Idź, zatrzymaj się, odwróć się i uśmiechnij”. Luchino Visconti użył zaledwie pięciu słów, by wyreżyserować Björna Andrésena, wówczas piętnastoletniego chłopca, który nie był w stanie odgadnąć, że Tadzio dałby życie Śmierci w Wenecji, filmowi, do którego włoski reżyser zaadaptował krótką powieść o Thomasa Manna, to na zawsze zmieni jego życie. Bo ta blond nastolatka o szarych oczach, kwiecistej sylwetce i androgynicznym wyglądzie stałaby się obiektem pożądania kompozytora Gustava von Achenbacha, a tym samym ikoną męskiej urody i legendą uwielbianą na całym świecie.

Film dokumentalny „Najpiękniejszy chłopiec świata”, dostępny na Filmin, w ramach zakończonego wczoraj na Majorce Festiwalu Filmowego Atlàntida, opowiada o życiu prywatnym 66-letniego Andreessena. Film wyreżyserowany przez Szwedki Kristinę Lindstrom i Christiana Petriego pokazuje, jak cała ta przesadna uwaga została ostatecznie poświęcona i jak przez te wszystkie lata musiał radzić sobie ze swoimi wewnętrznymi demonami i różnymi nieszczęściami, które wstrząsnęły jego życiem.

Film zaczyna się od przesłuchania, w którym młody człowiek, którego największą ambicją było zostać muzykiem, pojawił się w 1970 roku za namową swojej manipulującej babci. Otwarcie gejowski reżyser podróżował przez Węgry, Polskę, Finlandię i Rosję, aby znaleźć twarz, której szukał do filmu. Bez powodzenia wylądował w Sztokholmie. Kiedy chłopiec wszedł przez drzwi, dyrektor castingu mówi: „Całe ciało Viscontiego zostało aktywowane”. Nie widzimy go, ponieważ kamera ma tylko oczy nieśmiałego piętnastolatka, który jest stworzony do popisywania się i uśmiechania, i który wydaje się być zdezorientowany, gdy zostanie poproszony o zdjęcie koszuli. Nie pozostawili ani cala jego skóry bez filmowania, a reżyser, który wkrótce ukuł etykietę „najpiękniejszy chłopiec na świecie”, kpił z tego na konferencjach prasowych.

Luchino Visconti i członek jego zespołu sprawdzają młodego Björna.

Sekwencja jest niewygodna, ale dopiero gdy przyjrzymy się sytuacji, w której żyje Björn Andersen, można dostrzec konsekwencje całego tego prześwietlenia. Z długimi siwymi włosami i krzaczastą brodą Andrésen mieszka w sztokholmskim mieszkaniu, które wydaje się ostatnią deską ratunku dla bezdomnych. Kuchnia jest zalana tłuszczem, a jego dziewczyna Jessica jest zajęta sprzątaniem każdego zakątka, zdając sobie sprawę, że sąsiedzi i właściciel domu krzyczeli do nieba. „Nie zasługiwał na to, by żyć jak mężczyzna”, ubolewa aktor, który niedawno pojawił się w fantastycznym „Midsommarze” Ariego Astera.

plik programisty

Z kilkoma odkrywczymi archiwalnymi zdjęciami – zrobionymi przez samą babcię Andrésena, która towarzyszyła aktorowi podczas kręcenia Super 8, a nawet odgrywała niewielką rolę przed kamerami – dokument ujawnia, jak to była sesja zdjęciowa, podczas której Visconti pilnował cała ekipa była gejem i zabroniła „Nikt nie patrzy w oczy Tadzia”.

Andersen wspomina, że ​​kiedy po raz pierwszy wystawiono go w Cannes, „zaczął się cyrk”. Miał 16 lat i wokół niego tryskało „stado nietoperzy, lubiły mnie, wchłonęły mnie i to nie może być dobrą podstawą dla twojej samooceny”, jest szczery. Gdy film się kończy, wspomina, że ​​zabrali go do klubu gejowskiego i wydawało mu się, że to piekło. „Wszystko było pełne złowrogich spojrzeń i miałem wrażenie, że wciągają mnie do głowy. Wypiłem wszystko, co wpadło mi w ręce, żeby to uciszyć i nie pamiętam, jak dotarłem do domu.

Dokument przenosi swojego bohatera do Japonii, gdzie miał przelotną karierę jako japoński artysta pop, a także inspirujących artystów mangi, takich jak Ryoko Ikeda. Ale zagłębia się także w skomplikowaną relację z córką, zniknięcie matki lub sposób, w jaki poradził sobie ze śmiercią syna w nocy znęcania się.

You May Also Like

About the Author: Vania Walton

"Niezależny przedsiębiorca. Komunikator. Gracz. Odkrywca. Praktyk popkultury."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *