Kiedy liberałowie przegrywają – Levante-EMV

Kiedy liberałowie przegrywają – Levante-EMV

W Ameryce (Trump) i Europie panuje fala nacjonalistycznego populizmu, która czasami wydaje się nie do zatrzymania. Niedawne wybory w dwóch niemieckich „krajach związkowych” (Bawarii i Hesji) oraz na Słowacji wzbudziły obawy i obawy, że populizm może zwiększyć swoją siłę w wyborach europejskich w 2024 r.

Dlatego zdecydowana porażka liberałów lub populistów w niedzielnych wyborach w Polsce była dla wielu analityków najważniejszym momentem roku. Z dwóch powodów. Po pierwsze, bo kolejne zwycięstwo skrajnie prawicowego PiS, rządzącego od 2015 roku, byłoby zapewne decydującym krokiem w marszu Polski w stronę autorytaryzmu. Po drugie, ponieważ Polska jest członkiem UE najbardziej obciążonym w wielkim rozszerzeniu na wschód i jest piątą potęgą europejską po Niemczech, Francji, Włoszech i Hiszpanii. A rząd Kaczyńskiego jest zaangażowany w antyeuropejski dryf, który zagraża jedności UE. Na przykład wraz z Węgrami sprzeciwiał się minimalnej wspólnej odpowiedzi na wielkie wyzwanie, jakim jest imigracja. Natomiast liberalne posunięcie się przeciwko niezależności sądownictwa doprowadziło Brukselę do zamrożenia równowartości 35 miliardów pomocy z funduszu odbudowy po pandemii.

Co więcej, wewnętrzny konflikt w Polsce to otwarta wojna pomiędzy skrajnie prawicową prawicą Prawa i Sprawiedliwości (z tego samego ugrupowania co Vox w Parlamencie Europejskim), która wykorzystała na swoją korzyść wszelkie środki państwa, a liberalną (i pokrewną Premier w latach 2007–2014 i Rada Europy w latach 2015–2019 Sojusz Obywatelski prezydenta Donalda Tuska (EPL) był przedstawiany przez telewizję publiczną jako niepatriotyczny i marionetka Brukseli i Berlina. Bitwa pomiędzy skrajnie prawicowymi populistami, którzy są silni na obszarach wiejskich znajdujących się w najbardziej niekorzystnej sytuacji, a liberalną i proeuropejską centroprawicą, która dominuje w Warszawie i miastach. Czy skrajna prawica chce zdemontować liberalną prawicę?

A Polacy zgromadzili się w wyborach przy najwyższej frekwencji w swojej krótkiej historii demokracji (74% w porównaniu z 63% w 1989 r., po klęsce komunizmu), aby zapobiec liberalnemu odstępstwu i rosnącemu rozwodowi z resztą UE. Choć PiS był pierwszą partią (35,4% głosów i 194 posłów), znacznie brakowało mu bezwzględnej większości 231, której chciał, podczas gdy Sojusz Obywatelski Dusk (31% i 157 przedstawicieli) i ich pozostali centrowi sojusznicy (14,4% i 157 posłów) 65 mandatów) i Lewicy (8,6% i 26 przedstawicieli), przekroczyli oni większość bezwzględną zarówno pod względem głosów, jak i mandatów, osiągając 54% i 248 przedstawicieli. A jeszcze bardziej reakcyjna partia, czyli Federacja, mająca zaledwie 7,2% i 18 parlamentarzystów, nie jest w stanie zmienić tego równania.

Porażka populizmu, który rząd miał i uważał za zwycięzcę, jest oczywista. Ale dla Tuska nie będzie to łatwe. Prezydent PiS Andzrej Duda ma mandat do 2025 roku i może zawetować ustawy, a Kaczyński dominuje także w Trybunale Konstytucyjnym. A PiS będzie miał też pierwszy mandat do sformowania rządu, który prawdopodobnie upadnie, więc Tusk obejmie urząd dopiero w grudniu lub styczniu. Ponadto zwycięska koalicja nie jest zjednoczoną koalicją, ale zbiorem różnych partii.

Rzecz jednak w tym, że 54% Polaków głosowało przeciwko populizmowi, a za wolnościami (wiele kobiet zmobilizowało się, bo obawiały się wyższych limitów aborcji) i Polska nie będzie już krajem bojkotującym, tak jak Węgry. Nieustanny postęp na rynku pracy w UE.

Wymiar hiszpański. Po pierwsze, Núñez Feijóo musi poprawić niektóre ze swoich stereotypów. W demokracjach rząd nie jest automatycznie wymieniany jako ten, który ma najwięcej głosów, ale raczej ten, który ma największe poparcie parlamentu. Ale Hiszpania to nie Polska i okaże się, czy Sanchez przejdzie ze 121 do 178 (łącznie z Puigdemontem). Po drugie, Sánchez i Feijo nie powinni ignorować faktu, że w europejskiej stolicy, Warszawie, obecny wielki podział nie dotyczy lewicy i prawicy, ale reakcyjny populizm (vox, ale dominujący w państwie) oraz wszelkiego rodzaju demokratów i liberałów. Hiszpania to nie Polska (znacznie lepsza), ale nie warto tracić jej z oczu.

You May Also Like

About the Author: Eugene Barker

"Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Guru sieci. Organizator. Geek kulinarny. Amator telewizyjny. Pionier kawy. Alkoholowy narkoman."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *