Santiago de Chile, 2 listopada (EFE).- Widzenie tego ma wpływ. Po pierwsze ze względu na długość jednego metra i osiemdziesięciu trzech centymetrów, której nikt nie może zauważyć; Po drugie, ze względu na podobieństwo do swojej matki, Jimeny Restrepo, medalistki olimpijskiej na 400 m w Barcelonie w 1992 r., jeśli chodzi o styl biegania i sprawność fizyczną.
To Martina Weil, 24-letnia chilijska biegaczka, która w środowy wieczór uczyniła ze Stadionu Narodowego w Santiago swoją fortecę, miejsce, które wywołało salwę radości, gdy zobaczyła, jak podczas igrzysk olimpijskich zdobyła złoto w finale biegu na 400 m. Amerykanin z notą 51,48.
Nie mniej. Chilijczycy świętowali swój trzeci złoty medal w lekkoatletyce dzięki szybkim krokom Martiny, która sport ma w żyłach.
Zanim zdecydował się na lekkoatletykę, grał w koszykówkę, ponieważ nie chciał podążać tą samą drogą, co jego rodzice. „Nie był to sport, który lubiłem najbardziej, wolałem sporty zespołowe”.
Dzięki swojemu atletycznemu rodowodowi i dziedzictwu jest także córką byłego chilijskiego pchnięcia kulą Gerta Weila, który zajął szóste miejsce na Mistrzostwach Seulu w 1988 r. i dwukrotnego mistrza Panamerykańskiego, i ma wszystko, aby osiągnąć minimalne oceny na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 r., ustawiony na 50,95 sekundy.
„Brak mi słów” – powiedziała Martina po wygraniu biegu na 400 metrów przed około 30 000 fanów, którzy wytrzymali temperaturę sięgającą ośmiu stopni Celsjusza i nie przestali krzyczeć jej imienia ani jej klaskać. „Ludzie przede mną marzyli o złocie”.
Pchali ją na ostatnich kilku metrach, kiedy jej nogi były już ciężkie.
Słuchanie jej mówiącej z chilijskim akcentem i kolumbijskim slangiem przybliża ją do andyjskiego narodu, który 5 sierpnia 1992 r. wstrząśnął swoim pierwszym medalem olimpijskim w lekkoatletyce, zdobytym specjalnie przez jej matkę, brązowy medal. Obchodzono je w całej Ameryce Łacińskiej jak złoto i wszyscy do dziś je pamiętają.
Ximena biegała na 400 i 200 metrów, a obecnie jest dyrektorem sportowym Fundacji Santiago 2023 i starszym wiceprezesem Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (World Athletics).
Kolumbijka po zwycięstwie córki powiedziała, że Martina „nie chciała być sportowcem, bo powiedziała, że nie chcę być córką Willa, ani córką Ximeny Restrepo”, a teraz jesteśmy rodzicami Martiny, już całkowicie się przeprowadziliśmy w tle.
Martina, mistrzyni Panamerykańskiej na 400 metrów, marzy o pobiciu rekordu swojej matki, który od tamtego dnia w Barcelonie jest rekordzistą Ameryki Południowej wynoszącym 49,64. To już 31 lat.
„Mam jednak nadzieję, że nadejdzie lepszy dzień niż ten” – dodał.
I oczywiście środa była prawdopodobnie jednym z najgorszych dni dla biegania w Santiago. Było tak zimno, że zmarzły palce, ale upał, jaki poczuła Martina wchodząc na bieg i przekraczając linię mety, sprawił, że cały Stadion Narodowy zaryczał, który zdawał się zapadać od rosnących decybeli, gdy zdobyła złoto na 400 m . metr.
Uważa się za wrażliwego i być może dlatego płakał, gdy wygrał tę imprezę, płakał, gdy przesyłał publiczności całusa i płakał ponownie, gdy w środku wywiadów zobaczył Gert, która komentuje dla telewizji Igrzyska Panamerykańskie kanał i pobiegł ponownie, ale zatrzymał się, łącząc się z nim w uścisku.
Mówi, że nie przeszkadza jej to, że wiele osób utożsamia ją z córką Gert i Jimeny, nie mówiąc już o porównywaniu jej do niej. Martina, której na rozgrzewce przed meczem finałowym towarzyszyła mama, dodała: „Moja mama częściej doradza mi poza boiskiem niż na nim”.
Jej błyskawiczna kariera na arenie międzynarodowej rozpoczęła się w 2017 roku. W tym roku w Diamentowej Lidze Śląskiej zajęła ósme miejsce z czasem 51,07, co jest jej rekordem życiowym, a na Pucharze Świata w Budapeszcie znalazła się w gronie 25 najszybszych biegaczy .
Mieszka w Belgii, studiuje administrację biznesową, jest na diecie wegetariańskiej, trenuje od poniedziałku do soboty po cztery godziny dziennie i utrzymuje stałą dyscyplinę, którą odziedziczył po rodzicach.
Ale przed miesiącem miodowym związanym z lekkoatletyką Martina przeżyła trudny okres w Stanach Zjednoczonych, gdzie próbowała szczęścia w zawodach uniwersyteckich. Co nie poszło zgodnie z oczekiwaniami, bo wraz z epidemią zaczęto domagać się natychmiastowych wyników sportowych w postaci uzyskania stypendium.
Ale tam, w Tennessee, poznała Jacques’a Bourlé, trenera, który zabrał ją do Europy, aby mogła dokonać wielkiego skoku w swojej karierze. „Mam jeszcze wiele do zaoferowania” – powiedziała sportsmenka, która tej wiosennej zimy w Santiago zaczęła pisać własną historię.
Nie jest już córką Ximeny i Gert, ale teraz jest bohaterką, Martiną.
„Pionier w mediach społecznościowych. Miłośnik muzyki. Zły student. Introwertyk. Typowy fan piwa. Ekstremalny webinnik. Fanatyk telewizji. Totalny ewangelista podróży. Guru zombie.”