Wczoraj IES Ramon Aller Ullowa w Lalin powitał grupę piętnastu uczniów z polskiej Zielonej Góry wydarzeniem w bibliotece centrum. Młodzież pozostanie we wsi do 16 tego miesiąca w ramach programu wymiany z ośrodkiem naukowym III Liceum Ogólnoksztalcaze. Wcześniej w zeszłym roku w ich ośrodku uczyła się kolejna piętnastoosobowa grupa chłopców i dziewcząt z Lalineńczyków, a teraz ich kolej na poznanie galicyjskiej kultury i systemu edukacji.
Obecnie w stolicy Tesany mieszka dwójka młodych ludzi, Nadia Kakol i Timek Videnga. Kagol po raz pierwszy odwiedza Hiszpanię i mówi Faro, że zdecydowała się wziąć udział w programie wymiany: „Uwielbiam poznawać nowe kraje i kultury i pomyślałam, że to będzie dobra okazja, aby to zrobić”. Mieszka w małym miasteczku niedaleko Zielonej Góry, gdzie uczęszcza do szkoły. „Lal jest podobnej wielkości do mojego miasta, ale jest bardziej nowoczesne i przyjazne. Uwielbiam piękno jego placów i elementów religijnych, takich jak kościół” – mówi młoda kobieta. W ogóle, choć jest w mieście dopiero dwa dni, twierdzi, że robi dobre wrażenie i porównuje styl życia Lalina do Zielonej Góry: „Tam wszystko idzie szybko, jest dużo samochodów i dużo hałasu. Ponieważ jest to duże miasto, wydaje się bardzo przyjazne i spokojne.
Choć Nadia dopiero przyjechała, miała już okazję zetknąć się z charakterystycznymi elementami kulturowymi Galicji. „Po raz pierwszy rozmawiałam z rodziną goszczącą, ale kiedy dali, przełamaliśmy lody. „Daj mi spróbować ośmiornicy.” Po galicyjsku” żartuje młoda kobieta, dodając: „Powiedzieli mi, że jestem bardzo odważna”. Nie pozostaje jej nic innego jak wdzięczność wobec swoich gospodarzy: „Otworzyli przede mną drzwi swojego domu i chcą mi pokazać, jak tu się żyje i wprowadzić mnie do Galicji, za co jestem im bardzo wdzięczna”. „Nie mówimy tym samym językiem, ale nie musimy doceniać ich życzliwości” – deklaruje studentka.
Jednakże powoduje to zainteresowanie „wiedzą, jak żyją moi przyjaciele, jak żyją i co robią w wolnym czasie”. Kagol, podobnie jak reszta jego kolegów z Polski, miał już okazję nawiązać kontakt z młodzieżą Lalina, kiedy spędził kilka dni na wymianie w ich piętnastoletnim mieście.
Videnga ze swojej strony twierdzi, że jest zadowolony z galicyjskiego krajobrazu. Był już w Hiszpanii nie raz, ale w cieplejszych destynacjach, takich jak Andaluzja czy Wyspy Kanaryjskie. W tym sensie mówi: „Moje miasto, choć dla mnie małe i zielone, jest za duże i tętniące życiem”. Do udziału w programie zachęcono go, bo nie znał północnej części półwyspu, a wczoraj dokonał kilku porównań z ośrodkiem naukowym w Polsce: „Budynek jest podobny do naszego, ale są tam przestrzenie, jak biblioteka, „które są bardzo nowoczesne i bardzo dobrze utrzymane.”
Podobnie jak Nadia, Diemek miał już okazję spróbować kuchni galicyjskiej i nie waha się powiedzieć „jest najlepsza”. Tak czy inaczej, masz pięć dni na skorzystanie z niezliczonej ilości atrakcji, w tym wizyty w A Coruña, Santiago i Costa da Morte.
Z drugiej strony, pomimo napiętego porządku obrad, wczoraj w Radzie Miejskiej odbyło się przyjęcie, na którym wiceburmistrz Maria Paz Perez i radny Xuventude Avelino Souto zgotowali im ciepłe powitanie.
„Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Guru sieci. Organizator. Geek kulinarny. Amator telewizyjny. Pionier kawy. Alkoholowy narkoman.”