I trochę nie przesadzamy, gdy mówimy, że Polska była drużyną pierwszorzędną i wystarczy przejrzeć ich międzynarodowe kampanie z tamtych lat, żeby to zweryfikować: złoto olimpijskie w Monachium 1972, srebrny medal w Montrealu 1976, trzecie miejsce w Mistrzostwa Świata w Niemczech 1974, piąte miejsce w Argentynie 1978, trzecie miejsce w Hiszpanii 1982.
Dla Argentyńczyków pierwsza wiadomość przyszła o tym złotym pokoleniu polskich piłkarzy na 74. mundialu, kiedy po raz pierwszy pokonali nas 3 do 2 bez okoliczności łagodzących.
Z tego turnieju wszyscy pamiętają słynną drużynę Cruyff Clockwork Orange, która przegrała finał z drużyną Beckenbauer z Niemiec. Jednak Polska wspięła się na to samo podium z 6 zwycięstwami i 1 porażką konkretnie przeciwko miejscowemu i mistrzowi w półfinale. Ponadto to właśnie drużyna strzeliła najwięcej bramek i miała dwóch najlepszych obrońców (Grzegorz Lato i Andrzej Szarmach).
Trzy lata później Polska odbyła tournée po Ameryce Południowej w poszukiwaniu filmu na 78. Puchar Świata.W naszym kraju reprezentacja walczyła w Bombonerze, Newell’s, Talleres i Santo.
Na zamku wszystkie postacie, które zagrały, w tym utalentowany pomocnik Kazimierz Dina, który rok później Pato Fillol uratowałby ważną karę w bardzo trudnym meczu drugiego etapu Pucharu Świata na Stadionie Rosario Centralnym. Po latach zginął w 89 roku w wypadku samochodowym, który wstrząsnął całą Polską.
Był też bardzo młody Zbigniew Boniek, któremu Argentyna 78 dobrze poradziłaby sobie, choć wybuchł w Hiszpanii 82, kiedy był świetną postacią w swoim zespole, który również zajął trzecie miejsce. W rzeczywistości po mundialu Juventus go kupił i utworzył ten wspaniały zespół, który wraz z Platinim i Laudrupem został mistrzem Europy, a później Interkontynentalnym. Jego kariera zakończyła się w Rzymie, gdzie był taką gwiazdą, że FIFA umieściła go na liście 100 najlepszych piłkarzy XX wieku.
Oczywiście w Tucumanie był też budzący grozę duet strzelców 74. Lato, mimo że wyglądał jak pracownik biurowy po czterdziestce, był prawdziwym crackiem, nieomylnym przed bramką i z rzadko spotykaną szybkością.
Szarmach, najmniej pamiętany z pozostałych, był atakującym obszarowym, który miał wszystkie środki do wyboru: prawo, lewo lub głowa, ten słup wysłał cię do pilnowania tego, co to było, i to on pokonał Magonę pod koniec, gdy wydawało się, że święty zamierza pokonać tę wielką potęgę świata.
Mecz rozegrano w trakcie pierwszych corocznych zawodów organizowanych przez Ligę Piłki Nożnej Tucumán, która została powołana kilka miesięcy temu dekretem wojskowego rządu, który zjednoczył wszystkie podmioty rządzące piłką nożną w naszym województwie.
San Martin przygotowuje się również do mistrzostw kraju, które rozpoczną się w listopadzie tego roku, które uplasowały się w rankingu dzięki temu, że został mistrzem ostatniej edycji zawodów organizowanych przez związek przed zjednoczeniem.
Zapisy z tamtych czasów wskazują, że w zamku było około 12 000 osób, aby zobaczyć, jak Santos mierzy się równo z jedną z najlepszych drużyn na świecie.
Polacy zaczęli lepiej: z absolutną szybkością i dokładnością zdominowali Tucumán w pierwszej połowie, choć Magona okazała się niezwyciężona, a zaciekła obrona śmiertelna jak ranny lew.
W drugiej połowie sytuacja się zmieniła i z Bella Polo Marchesi zaczął odrabiać straty w środku, by oddać piłkę Leto Espici i Jacinto Eusebio Roldanowi, którzy zbiegli się, aby ukryć piłkę przed Europejczykami.
I tak Santo coraz bardziej deptał po polu, aż w jednym z meczów Pacheco spadł z Ianasem i rzucił sędziemu rzut karny. Lito Espeche był odpowiedzialny za zmianę celu 15 razy z sequela.
Jeden z najlepszych piłkarzy Tucumána, Lito Espeche, absolutny idol Atlético, zakończył karierę w San Martín w tym samym roku, w którym zaznaczał Polskę, a zmiana koszulek nie była grzechem śmiertelnym.
Po 1-0 Santo zdołał zwiększyć, ale zawiódł, a gdy pozostało 10 do końca, Zamash wycofał swoje referencje i zremisował mecz.
Historyczne 1 do 1 było obchodzone w Ciudadela i zakończyło się nagrodą godną przekazania San Martínowi, który wiedział, jak przeciwstawić się światowemu mocarstwu i grać na równych prawach.
„Pionier w mediach społecznościowych. Miłośnik muzyki. Zły student. Introwertyk. Typowy fan piwa. Ekstremalny webinnik. Fanatyk telewizji. Totalny ewangelista podróży. Guru zombie.”