W ten weekend Jordi Evol napisał w awangarda:
„Zbombardowane ulice Kijowa były bardzo podobne do naszych … W sobotę rano w szkołach odbywały się turnieje piłki nożnej. Koszykówka. Od piłki ręcznej i po południu na parkingu centrum handlowego zostawiłem samochód do posprzątania i kupiłem tydzień ”.
(…)
Mark Gawal (25 lat, Badalona) nie mieszkał w Kijowie, ale mieszkał w Dnieprze, czyli prawie tak samo: oba miasta dzieli 500 km, a oba znajdują się na terytorium Ukrainy, dlatego pozwalam sobie przerobić Gordy Ewol:
Zaczęliśmy jeździć do Polski, ale wyjazd był niemożliwy i pojechaliśmy do Rumunii ”
„Zbombardowane ulice Kijowa bardzo przypominały ulice Dniepru”.
– a jeszcze osiem dni temu było tam cicho – Mark Gawal, zawodowy piłkarz, wysoki, z ładnym wyglądem Zabójca Z dzielnicy, która przywozi mnie do kafeterii gimnazjum Arsenal w Barcelonie, na spotkanie zorganizowane przez jego agenta, Xavi Jimeneza.
(„Nie było łatwo, nie wiesz, co wycierpiałem z powodu tej historii. Żałuję tego: otworzyłem negocjacje, aby Mark Gowal poszedł grać w Dnieprze. Wyobraź sobie, że stało się z nim coś strasznego”, powiedział mi Jimenez, kto rozmawiał od kilku dni z Andriejem Russo, dyrektorem generalnym ukraińskiego klubu, aby zobaczyć, jak się sprawy mają w mieście i dowiedzieć się, co stanie się z klubem i jego projektem)

Mark Gawal w mundurze Dnipro na meczu przedsezonowym
Mark Goal patrzy na aktora i kiwa głową: Osiem dni temu uciekał z miasta, podczas gdy wokół niego eksplodowały rakiety.
– A teraz tutaj, w Barcelonie, wolę nie oglądać wiadomości zbyt często, bo przywołują złe wspomnienia. Za każdym razem, gdy pojawia się obraz, wracam do niego. I że prawie nigdy nie mieszkałem w Dnieprze. Przyjechałem tam 10 stycznia, a wraz z początkiem sezonu w Turcji szacuję, że na Ukrainie spędzę tylko dziesięć, dwanaście dni.
A co zabierał na Ukrainę?
Kiedy byłem dzieckiem, trenowałem w Barcelonie. Jako zawodowiec grał w Espanyolu B, Sevilla Atlético, Saragossie, Gironie, Castilli i Alcorcon.
podróżny…
Ukraina miała być moim pierwszym międzynarodowym doświadczeniem. Widzisz: prawie nie dałeś mi czasu na nauczenie się czterech słów…
Czy byli świadomi okoliczności, eskalacji wojny i rozrostu armii rosyjskiej?
W klubie o tym rozmawialiśmy. Prezydent wojskowy. Trener i dyrektor generalny kazali nam być cicho. Myślę, że na krótko przed bombardowaniem stacjonowaliśmy w Turcji, aw środę w zeszłym tygodniu wróciliśmy na Ukrainę, bo w sobotę liga została wznowiona. Staliśmy przed Czernihowa Desną. To był mój pierwszy występ w drużynie i miałem nadzieję, że wystartuję, ponieważ Artem Dubvik, drugi napastnik, doznał kontuzji.

Mark Jawal w mundurze Dniepru
Daj spokój, nic nie potrafią sobie wyobrazić.
W środę, wracając z Turcji, poszliśmy na obiad i zakupy, bo lodówka była pusta.
A co mówili ludzie?
Wielu upierało się, że nic się nie stało i że powinniśmy być spokojni. Uważali, że prasa ze swoimi ostrzeżeniami jest przesadzona i zatruta.
Więc poszedł spać i to wszystko.
Dniepr znajduje się 200 km od Doniecka. Posiada dwie bazy wojskowe i jedną bazę lotniczą…
A co?
O wpół do piątej rano padała pierwsza bomba. To sprawiło, że prawie zasnęłam, więc byłam w połowie świadoma. Drugi, pięć sekund później, był moim budzikiem.
co on zrobił?
Kilku facetów, głównie obcokrajowców, którzy nie mają tam rodziny, mieszka w tym samym budynku. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem ogień. Zadzwoniliśmy do siebie i gwizdnęliśmy.
gdzie?
Zebraliśmy się w dwa samochody i pojechaliśmy do ziemianki Dnipro Sports City. To kwadrans od naszego domu. Przed wejściem do bunkra spadła trzecia bomba.
W środę, gdy wróciliśmy z Turcji, wyszliśmy na obiad i zakupy: lodówka była pusta”
Masz kryjówkę w klubie?
Jest to piwnica pod głównym budynkiem. Mieliśmy około sześćdziesięciu lat i było wielu bardzo młodych piłkarzy, takich jak zawodnik Messiego w Barcelonie: grali w trenerze lub w dzieciach. Niektórzy płakali. Nie było nic, cztery koce. Po kwadransie wyszliśmy.
A dokąd teraz jadą?
My, zagraniczni piłkarze, zabraliśmy wodę i żywność z miasta sportowego, zajęliśmy trzy samochody i udaliśmy się do Hotelu Prezydenckiego, który jest bezpieczniejszym miejscem, w pobliżu nie ma obiektów wojskowych. Jest to około 100 km od Dniepru. Spędziliśmy tam popołudnie i część nocy. Następnie po trzech godzinach oczekiwania na stacji benzynowej napełniliśmy zbiorniki, kupiliśmy krakersy i frytki i ruszyliśmy do granicy.
do Polski?
Ruszyliśmy w kierunku Polski, ale w połowie zmieniliśmy kurs, bo ta trasa była niemożliwa. Pojechaliśmy do Rumunii.

Andrew Russo, Marc Gawal i jego agent Xavi Jimenez, po podpisaniu kontraktu z zawodnikiem przez Dnipro
A co miałaś na sobie?
Sportowy garnitur, trampki i kurtka. Paszport na szczęście zapamiętałem. Zostawiłem swoje rzeczy na podłodze. Oddaję je za zgubione: to najwyższy budynek w Dnieprze. Jeśli na miasto spadnie więcej pocisków, wysadzą je w powietrze.
A co z lotem?
Drogi kraju są złe i wolne. A nie chcieliśmy zużywać dużo benzyny. I ruch uliczny.. Mijaliśmy konwoje wojskowe, posterunki, czołgi.. Przeszliśmy dwa kilometry w cztery godziny. Rozmawialiśmy z rodziną: „Wszystko w porządku” i tak dalej. Następnie przechodzimy do trybu samolotowego, aby oszczędzać energię baterii. Do granicy przeszliśmy ostatnie osiem kilometrów: kolejka nie miała końca.
A co z samochodami?
Zostawiliśmy je w terenie. Wiele osób to zrobiło. Samochody należą do klubu. Wysyłamy ich lokalizacje, a oni wiedzą, że tam są. Nocujemy pod gołym niebem przy dwóch stopniach Celsjusza.
Schroniliśmy się w kryjówce klubu. Były dzieci takie jak dzieci La Masii i płakali”.
…?
Granica to bałagan. Od czasu do czasu przepuszczają kobiety i dzieci. Sześć godzin zajęło nam nakłonienie ich do nas wysłuchania.
Czy było ugryzienie?
Jaka jest Twoja opinia? Między nami wszyscy stawiamy pieniądze. Szacuję, że ukraińskiemu celnikowi przekazaliśmy około 500 euro. Potem otworzył nam drogę.
I później?
Valentin Kojocaro, rumuński zawodnik, rozmawiał ze swoją federacją. Isan Martin, asystent trenera, i ja rozmawialiśmy z Hiszpanami. Nie będę ci wystarczająco wdzięczny. Wsadzili nas do minibusa i pojechaliśmy na lotnisko Iai, oddalone o dwie godziny drogi. Do Barcelony dotarłem przez Wiedeń i Frankfurt. Moi rodzice, moja siostra, trzech przyjaciół i Xavi czekali na mnie w El Prat (Xavi Giménez odetchnął z ulgą).
„Pionier w mediach społecznościowych. Miłośnik muzyki. Zły student. Introwertyk. Typowy fan piwa. Ekstremalny webinnik. Fanatyk telewizji. Totalny ewangelista podróży. Guru zombie.”