Od niedzieli rano grupa polskich strażaków i pilotów policyjnych przebywa w Dalaman w tureckiej prowincji Muglas przy pomocy śmigłowca Black Hawk. A wczoraj jeszcze trzech strażaków dotarło do wyznaczonego miejsca drogą. Od rana do wieczora, w najbliższych dniach dwie załogi będą na zmianę gasić pożary w terenach górskich i trudno dostępnych, w bardzo trudnych warunkach.
Podczas odprawy ze służbami tureckimi wyznaczono miejsca działań dla załóg śmigłowców do gaszenia poszczególnych pożarów. Polakom przydzielono też konkretne zadania. Przygotowania do operacji rozpoczęły się w pobliżu wsi Yilanli, około 40 tysiąc Lotnisko Północne Dalaman. Zainstalowali specjalny czołg do gaszenia pożaru z powietrza w policyjnym helikopterze, a około godziny 10:00 wystartowali Black Hawkiem z wiadrem Bambi o pojemności 3000 osób. litry Do pierwszej funkcji ogniowej. Dzięki tureckiemu oficerowi łącznikowemu na pokładzie, który dobrze zna teren, udało im się osiągnąć łącznie 10 minut upadków w ciągu dwóch godzin, wliczając w to dostęp do obszaru działań.
W okolicy operowały trzy śmigłowce i kolejny samolot. Warunki w okolicy są bardzo trudne. Temperatura wynosi około 40 stopni Celsjusza, wieje silny wiatr, a niebo pokrywa gęsty dym.
Zwierzęta są również ofiarami pożarów. Zakładanie szpitali polowych dla oparzeń. Tam trwa walka o życie zaatakowanych zwierząt.
Czerwone niebo nad Grecją
Polscy strażacy pomogą też Grecji, która również doświadcza masowych pożarów. Zdjęcia pokazują, jak niebo nad Evią stało się pomarańczowe, a miejscami nawet czerwone. Wszędzie pali. Tam spłonął piąty dzień. Wiele domów i firm zostało zniszczonych, tysiące mieszkańców zostało zniszczonych i turyści Przeżył na statkach.
– Za późno, teren jest zdewastowany – powiedział w telewizji jeden z władz, prosząc o pomoc z Grecji. W niedzielę wydano nakaz ewakuacji dla innych miejsc. Mieszkańcy sami próbują gasić pożary, m.in.w. Używają do tego wody z węży ogrodowych.
W niedzielę straż pożarna poinformowała, że 575 osób, w tym 112 Rumunów, 100 ukraińskich strażaków, 35 załóg naziemnych i 89 pojazdów, walczyło z ogniem Ipoya. Wsparcie z powietrza zapewniały cztery śmigłowce i trzy samoloty.
Kolejne pożary wybuchły w Grecji, m.in. W południowej części Peloponezu i na południu Krety.
„Introwertyk. Myśliciel. Rozwiązuje problemy. Specjalista od złego piwa. Skłonny do apatii. Ekspert od mediów społecznościowych. Wielokrotnie nagradzany fanatyk jedzenia.”