Branża piłkarska prawdopodobnie będzie firmą, która najdłużej ucierpi z powodu negatywnych skutków pandemii COVID-19. Podpisane w tym roku kontrakty na prawa do transmisji meczów ligowych w Europie są znacznie skromniejsze niż te z 2019 roku. Problem w tym, że są to kontrakty długoterminowe, które przez kilka lat wpłyną na dochody klubów i lig.
- Prawa do transmisji meczów piłki nożnej w najważniejszych ligach europejskich dramatycznie spadły بشكل
- Kontrakty trwają kilka lat, więc dochody związków i klubów piłkarskich będą spadać jeszcze przez kilka lat.
- Ceny spadają, ponieważ podmioty żądają znacznie mniejszej liczby praw do transmisji niż przed pandemią.
- Więcej tego typu informacji można znaleźć na stronie głównej serwisu Onet.pl
Wartość transmisji piłki nożnej jest coraz mniejsza
Przykład z Francji. Prawa do transmisji mistrzów świata tradycyjnie od lat są w rękach francuskiego Canal Plus. Jednak od 2020 do sezonu 2023/24 przeszli do hiszpańskiego Mediapro, który jednak pod koniec zeszłego roku wycofał się z umowy z powodu pandemii. Wtedy ogłoszono kolejny przetarg, dzięki któremu Canal Plus wróciłby na swoje miejsce, ale wygrał zaskakujący konkurs w postaci Amazona. Francuski nadawca ma prawo pokazać 76 meczów w sezonie, czyli dwa w każdym dniu ligi. Canal Plus wydaje się być z tego powodu zdenerwowany, ponieważ ogłosił, że nie odniesie żadnych korzyści i nie pojawią się w ogóle żadne mecze. W efekcie liga będzie zarabiać mniej, ponieważ dostanie pieniądze tylko od Amazona. Ale najważniejsze jest to, że Amazon zapłaci za ten rok ok. 275 mln euro, podczas gdy Hiszpanie z Mediapro płacą ok. 800 mln euro rocznie. To jest miara zmian po pandemii. Przychody z transportu spadły o dwie trzecie. Co gorsza, pozostanie na bardzo niskim poziomie do 2024 roku.
I mogliby upaść jeszcze bardziej, gdyby nie Amazon. Jeśli Canal Plus przegrał, miał do zaoferowania jeszcze mniej. Nawiasem mówiąc, amerykański gigant wykorzystuje sytuację i fakt, że stał się tańszy i został zepchnięty na inne rynki, zdobył m.in. prawa do transmisji niektórych meczów Premier League. w innej specjalności Mistrzostwa Europy Sytuacja jest podobna. W związku z mniejszymi wpływami ze sprzedaży praw do transmisji m.in. we Włoszech i Anglii władze ligi były w stanie przekonać dotychczasowych posiadaczy praw do przedłużenia dotychczasowych umów bez zmiany treści na kolejne lata. Jeszcze kilka lat temu sytuację, w której ceny nie udało się podnieść, można było uznać za porażkę, ale dziś uważa się ją za sukces, ponieważ jej uniknięto.
Ligi i kluby w poszukiwaniu pieniędzy
Organizujące mecze ligi, które mają formę spółek akcyjnych, widząc co się dzieje, próbowały w tym roku pozyskać dodatkowe pieniądze w inny sposób: proponując wejście do spółki kilku międzynarodowym funduszom inwestycyjnym. Dyskusje na ten temat odbywały się we Włoszech i Niemczech. Jednak tak czy inaczej, skończyło się na tym, że były niczym, ponieważ Inwestorzy finansowi zdecydowali, że mając przemysł piłkarski na swoich barkach finansowo po pandemii, można to zrobić tanio. Jednak przesadzili z poziomem swoich występów i turnieje doszły do wniosku, że nie mogą cofnąć tego poziomu.
Zobacz też: Goldman Sachs już wie, kto zdobędzie mistrzostwo Europy. Polska bardzo szybko upadnie
Miała inny pomysł La Liga w Hiszpanii. Wspomina się, że skoro nie ma możliwości na „normalne” ceny w normalnym przetargu na cały sezon, a Amazon jest jednym z nielicznych podmiotów działających na rynku europejskim, zdecydowano się stworzyć nowy, odrębny produkt specjalnie dla i sprzedaj mu. Stworzono więc pakiet 20 meczów na sezon, czyli prawo do emisji dwóch pełnych list (La Liga ma 20 drużyn, więc w każdej rundzie jest 10 meczów). Dzięki temu Hiszpanie będą mogli ograniczyć spadek dochodów, które podczas ostatniego konkursu przekroczyły miliard euro. ciekawie, Władze stowarzyszenia mają nadzieję, że jeśli Amazon dojdzie do takiego porozumienia, inni właściciele usług streamingowych, dotychczas nieobecni na tym rynku i być może nie do końca przekonani, będą mogli pójść w jego ślady. Dlatego takie małe zawiniątko, które ma tylko dwa ogonki, jest „zachęcające”, a jeśli kogoś kusi. W tym kontekście wspomniano o obawach odkrycia, które po fuzji z Warner Media miałyby w swojej strukturze np. Eurosport oraz prawa transmisyjne Ligi NBA, w tym strony internetowej nba.com i aplikacji mobilnej.
ciekawie, Powyższa sytuacja nie dotyczy polskiej Ekstraklasy., bo na koniec 2018 roku udało nam się utrzymać zawarte wcześniej umowy w mocy. Ale Liga ogłosi to jeszcze w tym roku Zaczną się przygotowania do kolejnego przetargu na sprzedaż praw mediowych, więc niewykluczone, że problem i tak dotrze do nas, ale z opóźnieniem.
Ceny spadają z powodu COVID-19
Istnieją dwa główne powody spadku cen praw do transmisji, oba związane z pandemią koronawirusa. W pierwszej kolejności ucierpieli ci, którzy do tej pory byli głównymi klientami lig i klubów, czyli stacji telewizyjnych. Dlatego są mniej hojni w swoich ofertach i ryzykują na poważnie możliwość powrotu pandemii, co z kolei może spowodować kolejną przerwę w grach, jak to miało miejsce w 2020 roku. Dlatego są ostrożniejsi, dają mniej pieniędzy, niechętnie licytują między sobą, niektórzy się poddali i nie licytują. W rezultacie ogółem jest mniej odbiorców, co oznacza, że głównym powodem wzrostu cen praw do emisji w ostatnich latach jest ich zanikanie. W każdym kraju jest tylko jedna liga i jedna organizacja z prawami do transmisji, więc jest to monopol. Z drugiej strony liczba podmiotów, które mogą zlecić zakup tych praw może być dowolna – z punktu widzenia ligi im więcej, tym lepiej, bo licytacja między nimi będzie trwała dłużej, a cena może być możliwe. Potem idziesz wyżej. Jednak gdy chętnych do zakupu jest mniej, cena przestaje rosnąć i może zacząć spadać. Tak jak teraz.
Zobacz też: TVP ujawniła ceny reklam na mecze Euro 2020. Sumy są ogromne
Po drugie, kluby i ligi zmagały się z pandemią. dochody najważniejszych europejskich klubów, Jest monitorowany przez firmę Deloitte w ramach tzw. Money League., ponad 1 mld euro, czyli 12%. Najbogatsze na świecie kluby Premier League poniosły całkowitą stratę w wysokości 1 miliarda funtów. To pierwsza porażka w prawie trzydziestoletniej historii Premier League. Aby przetrwać i uniknąć znacznych cięć kosztów, większość klubów pogrążyła się w długach. Według danych KPMG zadłużenie netto Manchesteru United i Tottenhamu na koniec minionego sezonu przekroczyło 500 mln euro, a największe kluby w innych krajach są w trudnej sytuacji. W przypadku Barcelony, Interu Mediolan i Juventus Turyn dług przekroczył 300 mln euro.
Spadek przychodów jest częściowo spowodowany zamknięciem stadionów podczas pandemii i koniecznością rozgrywania meczów bez publiczności, która nie kupiła biletów, hot-dogów podczas wakacji czy koszulek i czapek po meczu. Ale Najważniejszym powodem była utrata dochodów ze sprzedaży praw do transmisji meczów: wyniosła ona 937 mln euro, czyli obliczmy inną metodą: 23 proc. Głównym powodem był fakt, że w pierwszej fali epidemii większość lig musiała przestać grać, co oznaczało, że nie mogły wywiązywać się ze swoich kontraktów z nadawcami.
Najsłynniejszym z klubów borykających się dziś z trudną sytuacją finansową był pomysł stworzenia zupełnie nowej Superligi, oczywiście z zupełnie nowymi prawami do zupełnie nowej transmisji. Okazało się, że pomysł był kontrowersyjny i bezużyteczny.
Mała szansa na poprawę sytuacji
Wygląda więc na szczuplejsze kilka lat temu w europejskim futbolu niż wcześniej. Pytanie brzmi, jakie mogą być konsekwencje. W końcu kluby mogą szukać sposobów na uzupełnienie swoich dochodów w kieszeniach kibiców, co prowadzi do wyższych cen biletów sportowych i pamiątek. Być może uda się uzyskać więcej pieniędzy od sponsorów, ale do tego potrzebne będą dane o widowni piłkarskiej. Może to być również trudne w czasach, gdy o naszą uwagę walczy z każdym dniem coraz więcej wynalazków, których nie było 10-15 lat temu, takich jak serwisy streamingowe, w tym te, które dopiero weszły na europejski rynek piłkarski. Pierwszy mecz Polaków na UEFA EURO 2020 przyciągnął znacznie mniej widzów niż nasz pierwszy mecz tego turnieju w 2016 roku.
Zobacz też: Euro 2020 z mniejszym zainteresowaniem niż poprzedni turniej. Ilu widzów oglądało mecz Polska-Słowacja?
Może więc trzeba będzie ciąć koszty, może jeden z ważnych kontraktów z zawodnikami nie zostanie anulowany, ale gdy przyjdzie czas na przedłużenie, kluby pewnie spróbują obniżyć cenę (choć teraz nie mogę uwierz, że piszę). A może po prostu trzeba zaakceptować fakt, że piłka nożna nie jest tak dobra w biznesie, jak przed pandemią tych kilku lat.
„Introwertyk. Myśliciel. Rozwiązuje problemy. Specjalista od złego piwa. Skłonny do apatii. Ekspert od mediów społecznościowych. Wielokrotnie nagradzany fanatyk jedzenia.”