Życie Leo Nistera naznaczone jest jego narodzinami, z dala od rodzinnej Ukrainy. Pomimo przybycia jako symbol nadziei po wojnie, ukraińscy rodzice w stolicy urodzili się 27 listopada w Szpitalu Ogólnym Ciudad Real, nie wiedząc, czy kiedykolwiek postawi stopę w ich kraju. Wchodzi między dwa światy, ten pozostawiony przez rodziców, Ilyę Nister i Olgę Hrezanik, oraz świat, który ma odkryć jako uchodźca.
Rodzina myślała o posiadaniu dzieci od dwóch lat, a gdy wreszcie nadeszła wiosna zeszłego roku, postanowili się pobrać. Z tego powodu historia Leo zaczyna się wkrótce po ciąży Olgi, kiedy jego ojciec Ilya postanawia wyjechać do Polski, aby załatwić jakiś biznes na budowę i małżeństwo. Tymczasem Olga projektowała rzeźby do parków na Ukrainie i czekała na dziecko.
Wojna zniweczyła wieloletnie plany tej pary i marzenia o pokoju. Olga po raz pierwszy przestraszyła się 18 marca w jednym z najbardziej zbombardowanych miast wojny. Lwów to miasto położone niemal na granicy z Polską. W międzyczasie Ilya debatuje między zaciągnięciem się i powrotem do obrony swojej ziemi lub byciem uchodźcą przed „cudem”, który według Leo „chce mieć dzieci przez lata”.
W końcu Olga zdążyła wyjechać z walizką, w której zabrała trochę rzeczy. Nic nie oszczędzała dla dziecka, zgodnie z ukraińską tradycją, która mówi, że z ubraniami i innymi rzeczami dla nowego członka rodziny należy poczekać do porodu. „Ważne jest, żeby się spotykać” – mówią, a kiedy to robią, słyszą, że „Ukraińcy są mile widziani w Hiszpanii”. W ten sposób trafili do projektu Czerwonego Krzyża. Był 14 kwietnia, a oni nadal byli powiązani z organizacją pozarządową jako osoby ubiegające się o azyl.
– Nie żałujemy, że przyjechaliśmy do Hiszpanii, zwłaszcza z noworodkiem, widząc wieści z Ukrainy, gdzie teraz są problemy z gazem i prądem – wyjaśniają rodzice. „Nie wyobrażaliśmy sobie, jak byśmy tam mieszkali” – mówi Olga. „Przyjechaliśmy bezpośrednio do Ciudad Real i uwielbiamy to miejsce, ponieważ jest wygodne, wszędzie można dojść pieszo, są tam bardzo piękne parki do spacerów, muzea i atrakcje”, mówi Illya, który uważa, że problem z zakwaterowaniem istnieje. Oto praca, której szukał w swojej dziedzinie od miesięcy.
Rodzice rozmawiają z La Tribuna w wyjątkowym dla ukraińskiej społeczności dniu, św. Mikołaju, dniu wręczania prezentów, więc pozują z ubraniami ze swojego kraju i pocztą używaną przez setki Ukraińców do dotykania twojego kraju. Tymczasem po sieci krążą zdjęcia małego Leo, zdjęcia zrobione w ciągu miesiąca jego życia, którego wiarę widać na froncie, gdzie obserwują ich brat Olgi i rodzice Olgi walczący z rosyjskimi wojskami. Ilia. „Chcą poznać Leo”, ale jednocześnie rodzice Ilyi są wdzięczni, że ich wnuk jest „w Hiszpanii, a nie na Ukrainie”, z dala od wojny.
W rzeczywistości pamiętają leczenie, które otrzymali w szpitalu, jako znak różnicy między urodzeniem się tutaj a tam. Narodziny Leo nie były łatwe. Olga spędziła trzy dni w szpitalu, gdzie zespół Ciudad Real przez cały czas asystował za pomocą mobilnego tłumacza i wsparcia Czerwonego Krzyża.
Po tej historii rodzice Leo patrzą w przyszłość nie wiedząc, co się wydarzy, choć w ich oczach widać nadzieję i to, jak zachowują się w stolicy. „Nie wiemy, co się stanie, jak długo potrwa wojna, a nawet jeśli Ziemia zawsze będzie przyciągać, Leo może mieć tutaj przyszłość” – zastanawiają się. W ich kraju, przed wojną, kiedy spodziewali się jego przybycia, też by to widzieli, ale po prawie roku bombardowań wiedzieli, że kraj trzeba odbudować, a potem marzenia, które widzieli, musiały zostać odrestaurowany. Wiadomo było, że Leo miał przyjść na świat.
„Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Guru sieci. Organizator. Geek kulinarny. Amator telewizyjny. Pionier kawy. Alkoholowy narkoman.”