Ganna Vinall, Ukrainiec, który przybył do Avila z gangami golfowymi uciekającymi przed bitwą

Ganna Vinall, Ukrainiec, który przybył do Avila z gangami golfowymi uciekającymi przed bitwą

Są chwile, kiedy rzeczywistość jest dziwniejsza niż fikcja, ale kiedy zakończenie jest szczęśliwe, szkody, które poniósł wcześniej, zwykle się kwalifikują. Tak jest w przypadku ukraińskiego golfisty Jana Finał (39) i jej mąż Jeff (55) Obywatel amerykański, który uciekł z Kijowa dzień po rosyjskiej inwazji. Ku mojemu wielkiemu żalowi włożyli swoje rzeczy do samochodu (oczywiście z torbami patyków między nimi), aby uciec od tego, czego bali się od kilku tygodni.

„Chociaż krążyło wiele plotek, a sytuacja była rzadka, nigdy nie pomyślałbyś, że coś takiego może się wydarzyć, ponieważ jesteśmy w Europie w XXI wieku” – mówi mistrz długodystansowy. Tak więc, z dużym wahaniem z jej strony, to jej mąż przejął stery, by jak najszybciej opuścić dom.

Jana i Jeffa w Candelidzie (Avila)

Wow, Herrans

Był odpowiedzialny za tankowanie benzyny i gdy tylko w stolicy rozległy się pierwsze bombardowania, zabrakło ich. – Miałem wiele wątpliwości, bo cała moja rodzina tam jest, ale kiedy wybuchła wojna, namówili mnie do wyjazdu – wspomina. „Zadzwoniłem do ambasady i zapytali mnie, dlaczego tam zostaję i wyjeżdżam tak szybko, jak to możliwe, i to nas uratowało” – mówi Jeff, który wykorzystał fakt, że jego dom znajduje się przy drodze do Polska Aby bezzwłocznie rozpocząć filmowy exodus.

Kyiv Golf Club, przed i po inwazji rosyjskiej
ABC

Przy niekończących się kolejkach na stacjach benzynowych i bardzo małej prędkości spowodowanej ciągłym blokowaniem drogi przez pojazdy wojskowe, do granicy dotarli po najgorszych sześciu godzinach życia. „Nie zatrzymywaliśmy się nawet, żeby pójść do łazienki, bo wtedy ciężko było wrócić na tor, a my przyjechaliśmy z rezerwą” – opowiada wciąż spanikowana Jana.

Na szczęście przezorność jej męża sprawiła, że ​​kilka dni wcześniej odebrali bagaże w jego klubie, który wówczas został doszczętnie zniszczony przez barbarzyństwo najeźdźców. Najpierw obijali go, a potem wybijali dziury, przez co zniknęła jakakolwiek nadzieja na kontynuowanie tam praktyki jako nauczyciele golfa. Musieli wymyślić siebie na nowo i po raz kolejny uratowała ich inicjatywa z Kalifornii.

Szukaj dziur

Po kilku tygodniach niesienia pomocy humanitarnej na granicy przyszedł czas, kiedy skończyły im się pieniądze i musieli zacząć szukać pracy na własną rękę. Byłam w „szoku” i chciałam po prostu pomóc rodakom, którzy cierpieli tak samo jak ja. Ale Jeff zachował zimną krew i zaczął szukać europejskich pól golfowych, które potrzebowałyby nauczycieli, którzy by nam je przedstawili” – wspomina z uśmiechem. I nie mieli trudnego wyboru, prosząc za pośrednictwem PGA Europe, w którym mieszczą się wszystkie stowarzyszenia zawodowe z kontynentu, o przyjazd do Hiszpanii, miejsca, które już znali z wcześniejszych wakacji.

Ślady barbarzyństwa na polu golfowym
Wykopane dziury w kijowskim klubie golfowym, gdzie również zbudowano rów.
ABC

Dzięki administracji Konfederacji Hiszpańskiej, która rozmawiała z obozem Candeleda, trafili do tego miasta w Avila, które otworzyło przed nimi drzwi pod każdym względem, zarówno jeśli chodzi o możliwość zaspokojenia ich potrzeb życiowych, jak i pracy. «W tym czasie szukaliśmy nauczycieli do naszej akademii i wszystko szło dobrze; Nigdy w to nie wątpiliśmy, ponieważ przyniosło to nam podwójną korzyść, zaspokajając nasze potrzeby i dając nam możliwość pracy humanitarnej” – mówi prezes klubu Andres Pan. Umowa została podpisana i miasto zwróciło się do nowego sąsiedzi.

nauczyciele

„Jesteśmy szczęśliwi, ludzie są bardzo przyjaźni, a otoczenie piękne. Nasi uczniowie również przyjęli nas bardzo dobrze i czujemy się jak w domu, choć wiemy, że to sytuacja przejściowa. Mówi to ze łzami w oczach, bo zdaje sobie sprawę, że najbardziej pragnie jak najszybszego powrotu do Kijowa, choć teraz jest to o wiele bardziej normalne niż 15 miesięcy temu, kiedy ją porzucili. „Z moją rodziną możemy rozmawiać prawie codziennie i chociaż wojna trwa, minęły przynajmniej pierwsze chwile niepewności. Wszyscy mamy nadzieję, że to szaleństwo szybko się skończy i kiedy pomoc międzynarodowa zostanie w pełni zrealizowana, może uwolnić nas od tego horroru” ”.

Aby osiągnąć swoje cele, musieli najpierw ratować siebie, a potem pomagać innym. „Pierwsze dni w Polsce były bardzo trudne, bo chciałem pomóc rodakom, którzy cierpieli. W tych chwilach przyjęliśmy ich jak najlepiej i to było wyniszczające psychicznie, bo nie zrobiono dla mnie wszystkiego. Ukraińcy walczyli” na froncie i chciałbym częściej im towarzyszyć. Ale niestety nie jestem mężczyzną i nie umiem strzelać” – podsumowuje pierwszy etap swojej ucieczki.

Teraz, odkąd był w Hiszpanii, znalazł inny sposób współpracy z tą sprawą. „Organizujemy turnieje charytatywne dla Czerwonego Krzyża, aby mogli przesyłać pieniądze do naszego kraju. Uczestniczymy również w wydarzeniach medialnych, poprzez które uświadamiamy naszą pozycję.”

You May Also Like

About the Author: June Wilkinson

"Pionier w mediach społecznościowych. Miłośnik muzyki. Zły student. Introwertyk. Typowy fan piwa. Ekstremalny webinnik. Fanatyk telewizji. Totalny ewangelista podróży. Guru zombie."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *