Morata, Luis Enrique, reprezentacja… Kto i dlaczego gwizdali kibice?

Morata, Luis Enrique, reprezentacja… Kto i dlaczego gwizdali kibice?

Morata obejmuje Luisa Enrique po jego golu przeciwko Polsce. / Francja Agencja prasowa

Podobnie jak wszyscy, którzy kupili bilet na którykolwiek z meczów rozgrywanych w Sewilli, na kilka dni przed meczem otrzymałem e-mail od UEFA z informacją, że chociaż mecz zaczyna się o 21:00, to godzina wejścia na stadion jest między godziną 18:00 a 21:00. 6:30 po południu. Celem jest brak tworzenia aglomeracji, ponieważ oczekuje się, że kontrole anty-COVID będą kompleksowe. Na dni przed meczem każdy widz otrzymał kolejną wiadomość, że przy bramie stadionu musimy pokazać negatywny wynik testu antygenowego lub PCR na COVID-19. Dzięki temu otrzymujemy „bransoletę COVID-19”, którą musieliśmy wcześniej zebrać w jednym z siedmiu punktów rozmieszczonych w całym mieście. Służący, posłuszny, wynajął wspomniany test i zapłacił go z góry, chociaż Andaluzyjska Rada Wojskowa wycofała się na kilka dni przed meczem i zdecydowała, że ​​żaden test nie będzie potrzebny na końcu. Oczywiście UEFA, kierując się wytycznymi instytucji zdrowotnych, zaalarmowała nas: „Pamiętaj, aby pobrać aplikację RADAR COVID”.

W obliczu pandemii i jej ograniczeń jesteśmy przyzwyczajeni do stosunkowo szybkiego przejścia od gniewu do rezygnacji. Być może kibic ma przewagę, bo piłka nożna to szkoła cierpliwości. Często to, co dzieje się na boisku, nie spełnia oczekiwań kibiców i cierpią z powodu frustracji, rozczarowania i smutku. Jednak nic z tego nie powstrzymało go od powrotu na pole. Jednym z powodów jest to, że kibice nie będą (biernie) oglądać meczu, ale raczej będą częścią widowiska, w którym – w przeciwieństwie do opery czy innych sportów, takich jak tenis – mogą uczestniczyć, indywidualnie lub dramatycznie, w zależności od sytuacji. Kwestia. Ponadto przed meczami i po meczach w barach organizowane są rajdy piłkarskie, gdzie każdy kibic jest ekspertem w odnalezieniu niepokonanej drużyny.

Najczęstszą dyskusją w tych dniach jest Morata. Już podczas meczu między Hiszpanią a Szwecją, a zwłaszcza w następnych godzinach i dniach, sieci pełne były humorystycznych memów, które kpiły z rażącej porażki napastnika. W jednym z nich znajdował się gigantyczny gol, który obejmował całą tylną linię stadionu Cartuja, z szyderczym hasłem: „Morata, jesteśmy z tobą”. W godzinach poprzedzających mecz Hiszpania-Polska na ulicach Sewilli inny kibic nosił kolejny transparent z żartobliwą miną: „Morata, ja też tego nie wkładam”. Psychologowie wiedzą, że frustracje znajdują źródło relaksu w humorze. Oczywiście nie każdy przyjmuje to z poczuciem humoru. Na przedmeczowej konferencji prasowej dzień wcześniej Luis Enrique rozstrzygnął wszelkie dyskusje: przeciwko Polsce zagrają „Moratę i dziesięciu innych”. Trener pokazał swoją zwykłą osobowość, którą jedni interpretują jako oddanie niektórym pomysłom, a inni jako arogancję: „Tylko Villa i niejaki Harry Kane poprawiają Moratę”.

Wyjdź z szatni.  Czas na gejowski futbol

W życiu, na każdą godzinę, kiedy kibic ogląda piłkę nożną, jest 99 rozmów (dyskusji) o tym, co widział. Piłkarskie kontrowersje, odpowiednio podsycane przez media, są solą i pieprzem sportu, w którym każdy może się bronić, ponieważ proste zasady futbolu są w zasięgu każdego. Valdano mówi, że sport byłby niczym bez słów. W ten sam sposób piłka nożna byłaby czymś innym bez gwizdów i oklasków. Pozując na boisku i poza nim, kibic czuje, że ma to znaczenie, że jest częścią gry. Matka sędziego przypomina lub obraża przeciwnika, ponieważ w pewnym sensie uważa, że ​​to jego odpowiedzialność za wrzucenie własnego ziarnka piasku do wpłynięcia na losy meczu.

Po niewytłumaczalnych niepowodzeniach Moraty w Hiszpanii i Szwecji, trybuny gwizdkami wyraziły swoją dezaprobatę. Jednak na kolejnym meczu setki kibiców czekających na piwo w pobliżu stadionu jednogłośnie oklaskiwały, gdy pojawił się chłopiec w wieku około 12 lat w towarzystwie ojca, trzymając transparent z wiadomościami dla dzieci, ujawniając, że jest sobą. Zrobił plakat: „Murata jestem z tobą”. Musiał być fanem jasnych pomysłów, bo nosił koszulkę Sergio Ramosa.

Chłopak skakał z radości po golu Moraty, ale też by się zdenerwował, bo dziewiątego meczu w Hiszpanii znów zawiódł z donośnym głosem, bo napastnikowi nie wolno: w gębę bramki. Kiedy go zastąpili, trybuny stłumiły gwizdy i oklaski. Nie tyle jako oznaka podzielonych opinii. Zamiast tego publiczność chciała kibicować, która choć nieskuteczna, dawała z siebie wszystko na boisku, podczas gdy obwiniano trenera, któremu powiedziano wszystko, co nie jest piękne. Rozmowa z kibicami przed i po meczu ułatwia interpretację gwizdów: ludziom przeszkadza to, że Luis Enrique jest obojętny na trenera, którego wszyscy nosimy w środku. Ponieważ Asturian komunikuje słowami, językiem ciała i czynami, że nie dba o to, co wszyscy myślą. I to, co można uznać za oznakę charakteru i spójności, może być również interpretowane w pewnych okolicznościach jako akt arogancji i arogancji: „Ja rządzę i to jest to”.

Ze stresem nagromadzonym przez pandemię (i zarządzanie nią) wszyscy czujemy się nieco zestresowani. W dodatku mamy małpę nie tylko po to, żeby oglądać piłkę nożną, ale żeby w niej uczestniczyć, bo ostatnio bierna rola w naszym życiu ogranicza się do przestrzegania reguł prezydenta. To wyjaśnia, dlaczego, gdy potrzebny jest zawór ucieczkowy, zaangażowanie na stadionie jest wyjątkowo wysokie, emocjonalne, gniewne i protestanckie. Jednak gwizdki najczęściej słyszane w Cartuja w Hiszpanii i Polsce nie były dla Luisa Enrique. A opinia publiczna wyrażała swój gniew za każdym razem, gdy FIFA ogłaszała przez głośniki, że postępujemy zgodnie z protokołem dotyczącym odległości między siedzeniami, używania masek i pozostałych procedur. Kibic marszczy brwi na wielkiego człowieka, takiego jak Luis Enrique w czasie, gdy obywatel czuje się zaniedbany. Bardziej niepokoi go jednak koronawirus, a przede wszystkim instytucje odpowiedzialne za codzienne prowadzenie epidemii. Myślę, że wygwizdywaliśmy i wygwizdaliśmy powtarzającą się retorykę FIFA przeciwko COVID-owi, że kiedy Luis Enrique Morata zmienił się w 86. minucie, byliśmy już wyczerpani.

You May Also Like

About the Author: June Wilkinson

"Pionier w mediach społecznościowych. Miłośnik muzyki. Zły student. Introwertyk. Typowy fan piwa. Ekstremalny webinnik. Fanatyk telewizji. Totalny ewangelista podróży. Guru zombie."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *