Idąc śladem poprzedniego „Seremos” (2021), Ismael Serrano kontynuuje w swoim nowym albumie „Song of Our Lives” (2023) „próbując zdekonstruować stereotyp piosenkarza i autora tekstów, a przede wszystkim stanowisko bycia zawsze przegranym i tej kultury porażki.
„Po pierwsze dlatego, że nie odpowiada to rzeczywistości, bo wszystko układa się dobrze, mimo że wciąż mam swoje zmagania i konflikty, a po drugie dlatego, że musimy nauczyć się wygrywać, udawać i dążyć do sukcesu, pozwolić sobie na To.” Świętujmy nasze małe zwycięstwa w życiu” – podkreśla w rozmowie z EFE na tematy takie jak „wiedza, jak wygrywać”.
Odkrywa, że ta skłonność do porażek jest bardzo obecna w narracji lewicy, narracji „wymyślonej przez prawicę, aby delegitymizować przeciwnika i zniszczyć jego reputację, tak jakbyś jako lewicowy wyborca musiał przysiąc na to”. Ubóstwo, życie w absolutnej nędzy i udzielanie wyjaśnień, gdy wszystko idzie dobrze.
„Coś, co dzieje się również w tym kraju, polega na postrzeganiu czyjegoś zwycięstwa jako osobistej porażki i musimy przyznać, że rzeczywiście istnieją pewne przywileje, które wyjaśniają niektóre porażki, ale nie wszystko tak jest i że fakt, że ktoś radzi sobie dobrze, nie umniejsza twojej wartości.” „Życie jest tak, jakbyś był porażką” – mówi Serrano (Madryt, 1974), po kpieniu z paradoksów lewicy w „Opowieści o trzech królikach”.
O „The Song of Our Lives” (Sony Music), jedenastym albumie w jego karierze, mówi, że choć może to zabrzmieć banalnie, jest to „album dojrzały”, zarówno pod względem poruszanych na nim tematów, jak i jego twórczości. „Próbuję pogodzić się z upływem czasu”.
„Nie mówię, że mi się to uda, ale kiedy śpiewam piosenkę taką jak „I Love Myself”, jest to ćwiczenie poczucia własnej wartości, które pozwala mi zrozumieć, że nie ma nic złego w tym, że czas mija, mimo że nie jestem już gotowy. już odpowiednią osobą.” „Młoda obietnica i to czyni mnie niewidzialnym w uwodzeniu i w pracy, bo w tym wieku produkcyjnym karalne jest nawet zabranie płyty do stacji radiowej” – myśli.
Zna sposób na pokonanie czasu, jakim jest poszukiwanie nieśmiertelnych pieśni śladami tych, które „pozwalają zawrzeć pokój ze wszechświatem, zrozumieć świat i zrozumieć swoje życie”, krótko mówiąc, „pieśń naszego życia”. ” „, mówi tytuł i utwór otwierający album, i jest to poszukiwanie, które w nim pozostaje.
„Nie wiem, czy mój sen będzie tak nieśmiertelny, jak się marzy, ale że będzie trwał jakiś czas i że przeżyje mnie, tak sądzę, także dlatego, że nie przestają się odnawiać, gdy wejdą w kontakt z Uniwersalnym Wszechświatem.” tematów, nawet jeśli nie taki był ich cel, jak w „Tatusiu, powiedz mi jeszcze raz”, który opowiadał o Bośni przez Wietnam i został odnowiony ponad 25 lat temu, bo wydawało się, że nie uda nam się pokonać jakiejś przeszkody” – analizuje.
Przyznaje, że za młodu bawił się jak stary („To wtedy, gdy jesteś sztywny, okrągły i arogancki i myślisz, że znasz odpowiedzi na wszystkie pytania”, ale teraz zrozumiał „prawdziwe rozwiązanie”). „Wymiar rutyny miłości”, z jaką miał do czynienia. W jednej ze swoich pierwszych piosenek „Un muerte encierras”, którą teraz chciał odnowić „w innym wydaniu, w prostszej i poważniejszej aranżacji”.
„Z biegiem czasu stajesz się bardziej elastyczny, zwłaszcza jeśli chodzi o rodzicielstwo, ponieważ rozumiesz, że nie jesteś w centrum, co jest bardzo zdrowe dla zdrowia psychicznego i kreatywności, ponieważ nie jesteś już w centrum historii” – dodał . mówi Góral.
Takie podejście jest wyraźnie widoczne w „Un pedacito de tierra”, które zajmuje się degradacją środowiska i dziedzictwem pozostawionym przez dzieci, chociaż jest tam „okno nadziei”. „Myślę, że nie jesteśmy w stanie sprostać wyzwaniu, jakim są zmiany klimatyczne, ale kiedy nadejdzie ich kolej na przejęcie odpowiedzialności w polityce, wszystko się zmieni”.
Technicznie rzecz biorąc, choć zachował pewną epickość odziedziczoną po „Seremos” w utworach takich jak ten otwierający album czy „Tiempo” z udziałem rapera Nacha, ten album kieruje go do miejsca, w którym czuje się „komfortowo”, czyli „że folk dotyk, jaki piosenka ma z gitarą i głosem, ma inną melodię niż zwykle w piosence autora”, jak to ma miejsce we wspomnianych „The Invisible Lovers”, „Sapar Canar” i „I Love Me”.
Próbuje nawet przenieść w ten region słynną bachatę, „Burbudas de amor” Juana Luisa Guerry. „Ktoś mi kiedyś powiedział, że gdybym posłuchał jego demówek, zobaczyłbym, że brzmią jak piosenki Silvio Rodrigueza; to świetne piosenki z ciekawą poetycką podróżą, które odnowiły gatunek pod względem treści, a ta piosenka szczególnie do mnie przemówiła bo ma piękną melodię.
7 października rozpoczyna się zakrojona na szeroką skalę „trasa” po Urugwaju i Argentynie pierwszym koncertem w Kordobie oraz koncertami w takich miastach jak Buenos Aires (27-29 października), po których nastąpią dwa przystanki w Meksyku (w stolicy 7 października). 1 grudnia i 2 grudnia w Puebla).
Począwszy od 15 grudnia wraca do Hiszpanii, aby grać w Pałacu Kongresowym w Salamance i innych miejscach, takich jak Madryt (Teatro Circo Price, 27 i 28 stycznia), w ramach „bardzo akustycznego i teatralnego tournée, przypominającego dialog z publicznością, który zburzy czwartą ścianę i piękna sztuka, jak komedia Prawie musical.
„Freelance twitter buff. Typowy adwokat kawy. Czytelnik. Subtelnie czarujący przedsiębiorca. Student. Introwertyk. Zombie maniakiem.”