Walencja. Harmonogram, w którym pracuję w domu, jest pełen małych idoli, które zbierałem z biegiem czasu. Jest wszystko. Od jednego z tych poruszających łapą kotów do dwóch plastikowych rurek, jednej różowej i jednej benzynowo-błękitnej, które dostałem w prezencie od jednej z moich rozmówczyń, która prowadzi warsztat dla dzieci, w którym m.in. Oczy drukarki 3D. Ale mam też pióro od mojego przyjaciela Eritza Cordero (światowej sławy), początkującego muzyka z Zarautz, mam też małego żółtego dinozaura, kawałek białego „trencadís”, który przed laty wyrwał się z Palau de les Arts, szpilkę z lekkoatletycznych mistrzostw świata w Osace 2007, dwa z mistrzostw świata w Walencji 2008, kawałek tartanu ze stadionu Turia i jeszcze jeden z Palau Luisa Puiga. Z drugiej strony mam kalendarz mojej przyjaciółki Marty Hortelano.
W tym tygodniu dodałem dwa nowe elementy: kilka kamieni, dwa sześciany o szerokości około 2 cm i wysokości 2 cm, które przywiozłem z Volvique, małego miasteczka we Francji otoczonego gęstymi lasami i uśpionymi wulkanami. Kamień jest czarny i porowaty, ponieważ składa się ze skał wulkanicznych. Szybko polubiłem je podnosić i dotykać, ponieważ uwielbiam je dotykać i jak to jest dotykać ich opuszkami palców. Kiedy go podnoszę, czuję się, jakbym wnosił kawałek Volvica, a wnętrze, intensywne, to wszystko, co podobało mi się podczas tej przejażdżki.
Kamienie lawy podarował mi Thierry Cortadon, człowiek, który w swoim warsztacie w Volvik wykonuje wspaniałe rzeźby – niektóre bardzo duże dla Japonii, Anglii czy Stanów Zjednoczonych. Thierry jest także współzałożycielem VVX, Volvic Volcanic Experiment. VVX to trasa, która biegnie przez Park Przyrody Wulkany Owernii i jest podzielona na sześć różnych długości: 15, 25, 43, 80, 110 i 224 kilometry.
Artysta rozpoczął swoją karierę u Jean-Michela Chopina, 72-letniego mężczyzny, który pracował jako dyrektor generalny w Hiszpanii, Meksyku, Iranie, Danii, Polsce, Singapurze, Indiach i Chinach. W ostatnich latach był prezesem firmy Volvic, firmy sprzedającej wodę mineralną pochodzącą z jednego z największych rezerwatów przyrody w Europie w regionie Owernii, zasilaną wodą deszczową, która spada na góry i filtruje się w ciągu pięciu lat przez sześć warstw skał wulkanicznych.
Chopin i Cortadon określają się jako dwoje szaleńców, którzy chcą nie tylko zrobić bieg górski, ale po prostu kolejny wyścig, ale postanowili stworzyć koncepcję opartą na szacunku dla przyrody i edukacji ekologicznej, solidarności, relacjach między biegaczami i zabawie mieszkańców. dzieci i inni członkowie rodziny towarzyszący biegaczowi. Plan jest taki: w piątek pracuj cały dzień, imprezuj do wieczora, a sobotę spędź na zwiedzaniu okolicy. Nie chcemy, żeby toast przychodził, uciekał i wychodził, nic nie widząc. Bieganie w tę iz powrotem, nie wiedząc, co się tutaj dzieje, nie ma sensu. Robi się to bez zrozumienia. A kiedy zaczynamy rozumieć, możemy szanować rzeczy”.
Pierwszą rzeczą, jaką robią, jest organizowanie różnych zajęć i zabaw dla dzieci, które jadą do Volvik z biegaczami. Bo kiedy Chopin wybrał się na przebieżkę, zobaczył, że jego żona i dzieci są znudzeni rodziną królewską. Organizacja przygotowała więc dla nich od samego rana wiele zabaw: rodzaj zjazdu na linie zwisającego z dziesięciometrowych drzew, biathlon bez śniegu czy zjazd na sankach, gdzie dzieci biegają i strzelają z zabawkowych pistoletów. , biegi na orientację w labiryncie… A dla dwójek biegaczy wędrówki z przewodnikami górskimi, którzy objaśniają zwiedzającym specyfikę terenu.
Kiedy biegacz dociera do mety, nigdzie nie jest tak ponuro, żeby szybsi biegacze już wracali do domu. strona docelowa. Tam natrafiają na muzykę na żywo i strefę rozrywkową, w której przy piwie i świetnej atmosferze mogą naładować akumulatory. Kolacja zorganizowana jest wokół długich stołów, których zadaniem jest łączenie i mieszanie uczestników, tak aby na koniec zacieśniały się więzi i tworzyły coś, co Jean-Michel Chopin nazywa „rodziną VVX”. W Meksyku dowiedziano się, że bar z napojami sprzyja relacjom między ludźmi. I to właśnie robi: stawia na bar i koncert na żywo.
Volvic jest dwadzieścia minut od Clermont-Ferrand, gdzie znajduje się lotnisko, które łączy się z Walencją lotem trwającym półtorej godziny. Warunkiem jednak, by Volvic był założycielem projektanta VVX, jest również pozostanie w sobotę, dzień poświęcony na przejście czternastu kilometrów, aby zobaczyć otaczającą miasto przyrodę i spróbować typowych potraw z regionu.
Uwielbiałem to doświadczenie i każdego dnia smakowałem i przypominałem sobie, kiedy dotykałem dwóch kawałków stwardniałej lawy na moim stole, z dala od tych cennych lasów, tych bagiennych dołów i chaty, w której spałem i gdzie każdego ranka zaskakiwał mnie jego zachwyt nad krajem przez ogromne okno przed łóżkiem.
„Niezależny przedsiębiorca. Komunikator. Gracz. Odkrywca. Praktyk popkultury.”