„Nie boję się niczego poza Bogiem i odrobiną mojej żony”.

„Nie boję się niczego poza Bogiem i odrobiną mojej żony”.

Od czasu przejścia na emeryturę w Lądku-Zdroju Lecha Wałęsy Obchody 80. urodzin rozpoczął od zamieszczenia w mediach społecznościowych kotleta schabowego ze świeczkami. „To właśnie chcę jeść, teraz, gdy lekarze zabronili mi wszystkiego” – żartował z przyjaciółmi i rodziną. Nie jest to najlepsze określenie, biorąc pod uwagę długą historię medyczną taką jak twoja, ale on podkreśla, że ​​to tylko wyjątek. Rozrusznik serca i defibrylator wszczepiono w 2008 roku w Methodist DeBakey Heart Center w Houston, a jego baterię należy wymieniać co kilka lat. W 2021 roku zepsuła się jedna z podpórek urządzenia, co spowodowało dodanie kolejnego procesu. „Teraz dużo mówi o kwestiach zdrowotnych, ale ważne są nadal inne kwestie” – przelicza kurs, gdy zdaje sobie sprawę, że rozmowa splata się z kwestiami medycznymi. Ta sama wiara, która niegdyś skłoniła go do buntu przeciwko reżimowi komunistycznemu, dziś prowadzi go do spokojnego zaakceptowania kruchości własnego zdrowia i bliskości śmierci, czego, jak potwierdza, nie boi się: „Nie boję się niczego, tylko Boga i trochę dla mojej żony”.

Jako założyciel Związku Solidarności Katolickiej i uczestnik rewolucji robotniczej sierpnia 1980 roku w Stoczni im. Lenina w Gdańsku, gdzie pracował jako elektryk, zapoczątkował ruch, który przekroczył granice i zakończył się obaleniem reżimu sowieckiego. Teraz, u kresu życia, pamięta cenę, jaką za to zapłacił: karę więzienia, karę wymierzoną jego rodzinie i śmierć wielu jego towarzyszy.

„To wszystko pomogło zmienić Polskę na lepsze… Dokonało niesamowitych rzeczy, których bez pomocy Nieba nie byłbym w stanie dokonać” – ocenia. „Nasze pokolenie musiało żyć w czasach, gdy trzeba było się zmieniać”. Rozumiemy, że kraj myślał przestarzałymi kategoriami i że konieczne było myślenie globalne, w kategoriach kontynentów i ludzkości. Za jeden z najtrudniejszych momentów, a zarazem jedno ze swoich największych osiągnięć, uważa podpisanie Traktatu polsko-rosyjskiego, już jako Prezydent RP. „To było w najtrudniejszych okolicznościach na świecie, bo premier powiedział mi, żebym tego nie podpisywał, więc zdecydowałem się to podpisać… Czy możecie sobie wyobrazić, co by się stało, gdybym tego nie podpisał? „Być może dzisiaj będziemy na miejscu Ukrainy i będziemy prowadzić wojnę z Rosją”.

Wałęsa wskazuje także swoje największe porażki, co widać po osiemdziesięciu latach jego życia: „Dużo mówiłem «ja, ja, ja…», nie tłumacząc, jakie decyzje podjąłem tylko dlatego, że byłem przekonany. Podobnie jak w przypadku pobicia Jana Rolewskiego w Bydgoszczy, cały Komitet Narodowy był przekonany o konieczności ogłoszenia strajku generalnego. Ale ja się temu sprzeciwiłem, bo czułem, że to prowokacja, że ​​władze chciały, żebyśmy rozpoczęli strajk, żeby odciąć dopływ wody, gazu, prądu i chleba, i obwiniali nas… Ale nie zrobiłem tego. „to” – wyjaśniła moja intuicja – „i to spowodowało dyskomfort”.

Wybory 15 października

Wałęsa ma nadzieję, że 15 października pójdzie na wybory, w kluczowych dla przyszłości Polski wyborach. „Nie wiem, jaka jest wola Boża i zawsze musimy ją zaakceptować, ale gdybym tu jeszcze był, oczywiście poszedłbym na głosowanie i zachęcam wszystkich Polaków, aby robili to samo, aby głosowali patriotycznie i „Chciałbym to powiedzieć” – skrytykował, nie odnosząc się do rządzącej Partii Pokoju i Sprawiedliwości. „Lepiej rozumieją, że to, co najlepsze, dzieje się kosztem naszej ojczyzny, która jest niszczona i zdradzana”.

PiS konsekwentnie opisuje Wałęsę jako tajnego współpracownika reżimu komunistycznego, który pomógł obalić. Pragnie bronić się przed tymi oskarżeniami poprzez interwencję podczas „Marszu Miliona Serc”, który odbędzie się w najbliższą niedzielę na placu Dmowskiego w Warszawie, w którym zamierza wziąć udział wbrew wszelkim radom swoich lekarzy. „Oczywiście, że pojadę i Ciebie też do tego zachęcam. „Jeśli Donald Tusk pozwoli mi zabrać głos, to przemówię” – zapewnił, zajmując miejsce na podium mówców, bo 80-letni Wałęsa nie tylko unika moczenia się, ale sprawia mu to większą frajdę niż dziecko w kałuży.

Z taką samą łatwością zagłębia się w wielką kontrowersję, jaka wywołała w Polsce premierę filmu „Zielone granice” reżyserki Agnieszki Holland, który spotkał się z krytyką rządu i wywołał demonstracje w całym kraju, bo mówi o skorumpowanej policji i policji . Brutalne traktowanie uchodźców na granicy Polski i Białorusi. Choć polski premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że jest „bardzo zły, że pani Hollande z takim brakiem szacunku dyskredytuje polskie mundury”, Wałęsa komentuje: „Holandia to wspaniała kobieta: czuje rzeczy, które mogą nam się nie podobać”. Ale ostrzega nas i pokazuje, że nie powinniśmy tego robić.

You May Also Like

About the Author: Vania Walton

"Niezależny przedsiębiorca. Komunikator. Gracz. Odkrywca. Praktyk popkultury."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *