Świadkowie niemieckich zbrodni w Wojsławicach przez dziesięciolecia utrzymywali w tajemnicy egzekucje swoich żydowskich sąsiadów w 192 r. Pamiętają zalaną krwią łąkę, dziecko wołające o wodę, pod stosem trupów, z wciąż oderwanymi rękami i nogami. Przeprowadzka kilka dni po egzekucjach.
Osoby, które były świadkami zabójstw, opowiedziały to swoim dzieciom i poprosiły, aby nie zbliżały się do miejsca za cerkwią, gdzie tego październikowego dnia zamordowano około 60 Żydów, w tym 20 dzieci.
„Kiedy byłem chłopcem, biegałem przez te równiny, a starzy ludzie mi mówili: «Nie idź tam, bo tam są pochowani ludzie, pochowani są Żydzi»” – opowiada Marian Lakowski, emerytowany policjant, którego matka była świadkiem egzekucje w 2007 r. To małe miasteczko we wschodniej Polsce.
Lakowski urodził się po wojnie i starał się zapewnić ofiarom godny pochówek, co ostatecznie spełnił 14 października, skupiając duchownych żydowskich i chrześcijańskich, burmistrza, studentów i nie tylko.
Grupa wyruszyła spod siedziby władz miejskich i majestatycznie maszerowała w dół wzgórza na miejsce egzekucji. Słychać było tylko szczekanie niektórych kogutów i psów. Kiedy dotarli na miejsce, rozległy się dźwięki dzwonów i trąb katolickiego kościoła. Odmówiono modlitwy żydowskie i chrześcijańskie, zapalono znicze i zgodnie z żydowską tradycją ułożono kamienie pod nowym pomnikiem wzniesionym nad kośćmi. Na pomniku widnieje napis: „Niech ich dusze żyją wiecznie”.
Niestety masowy grób w Vojislavicach nie jest zjawiskiem odosobnionym. Podczas okupacji hitlerowskiej Polski podczas II wojny światowej Niemcy przetrzymywali Żydów w gettach i zabijali ich w obozach koncentracyjnych, takich jak Treblinka, Bełżec i Sobibór. Ale egzekucje wykonywano także na polach i w lasach w pobliżu ich domów, pozostawiając masowe groby w całym kraju, z których wiele odkryto dopiero w ostatnich latach.
Niemcy zaatakowały Polskę w 1939 r., co wywołało wojnę, rozpoczynającą pięć lat brutalnej okupacji. Niemcy uważali etnicznych Polaków za podrzędną rasę i byli wysyłani do obozów koncentracyjnych lub do obozów pracy przymusowej. Czasami rozstrzeliwano ich na ulicach. Z drugiej strony naziści dążyli do całkowitego unicestwienia Żydów, co prawie im się udało.
W środku okupacji etniczni Polacy udawali czasami, że są zajęci tym, co działo się z Żydami. Niektórzy ratowali Żydów, inni pomagali Niemcom. Jest to bolesna historia, która była tłumiona przez dziesięciolecia rządów komunistycznych, ale niedawno została poddana ponownej ocenie.
Nacjonalistyczny rząd w Polsce stara się propagować historie o polskim bohaterstwie i ignorować zbrodnie popełniane przez Polaków, do tego stopnia, że Izrael oskarża go o próbę zatuszowania tego, co się wydarzyło.
Jednak w całym kraju są ludzie, którzy starają się zachować cmentarze żydowskie lub zachować pamięć o polskich Żydach.
Skala nieoznakowanych grobów masowych zaczęła się ujawniać około dekady temu – mówi Agnieszka Neradko, współzałożycielka Fundacji Warszawskiej, której celem jest odkrywanie nieoznakowanych grobów i dbanie o ich konserwację. Swoje odkrycie przypisuje Zbigniewowi Nieczyńskiemu, protestantowi, którego przekonania religijne skłoniły go do oddania czci polskim Żydom, którzy na wieki przed Holokaustem uczynili z Polski naród wielokulturowy.
Niziński, który przeważnie poruszał się na rowerze, odwiedzał małe społeczności i pytał, gdzie jest cmentarz żydowski. Prawie zawsze prosili go o wyjaśnienie, czy ma na myśli stary cmentarz przedwojenny, czy cmentarz bez nagrobków. Niziński poinformował o swoich odkryciach Komisję Rabiniczną ds. Polskich Cmentarzy Żydowskich i założył fundację w celu poświęcenia tych miejsc.
Przyszedł czas, gdy zadanie stało się dla Nizińskiego zbyt duże, dlatego w 2014 roku Neradko i Alexander Schwartz utworzyli fundację pod patronatem Komisji Rabinicznej, odpowiedzialną za odnajdywanie i konserwację grobów Holokaustu. Był to wyścig z czasem, gdyż pozostali świadkowie byli starzy i umierali.
Fundacja nazywa się Zabomnyan, co oznacza „zapomniani”, ale obecnie Neradko uważa, że to określenie nie oddaje całej prawdy o nieoznaczonych grobach.
„Nie jest to część oficjalnej historii tego obszaru, ale nigdy o niej nie zapomniano. Kiedy odwiedzamy te miejsca, nie odkrywamy niczego, czego ludzie by już nie znali”. „Wszyscy wiedzą o Żydach chowanych na łąkach lub w lasach. „To historia ustna przekazywana z pokolenia na pokolenie”.
Neradko i urodzony w Ameryce rabin Michael Schudrich, najwyższy żydowski autorytet religijny w kraju, często odwiedzają społeczności, w których odbywają się ceremonie poświęcenia nowych pomników. Neradko twierdzi, że upamiętniono około 50 masowych grobów, że istnieje około 70 cmentarzy z drewnianymi nagrobkami i jego zdaniem odkryto więcej grobów.
Schudrich powiedział, że ceremonie takie jak ta, która odbyła się 14 października w Voyslavicach, zapewniają ofiarom Holokaustu groby, na jakie zasługują, a jednocześnie pozwalają mieszkańcom każdej społeczności, która była świadkiem masakr, przewrócić stronę na drugą stronę.
Wreszcie ocalali Żydzi i potomkowie ofiar mieli miejsca, które mogli odwiedzić. Schudrich opowiedziała, że z Izraela przyjechała kobieta, aby poświęcić pomnik w miejscu zamordowania jej matki i sióstr.
„Stanął przed macywą (nagrobkiem) i objął ją, bo już nigdy więcej nie widział swojej matki” po tym, jak zostali rozdzieleni w czasie wojny.
Fundacja wykorzystuje urządzenia radarowe, które potrafią wykryć podziemne szczątki ludzkie oraz zdjęcia lotnicze wykonane przez niemieckich szpiegów w celu ustalenia dokładnej lokalizacji grobów. Ale nic nie jest ważniejsze niż ludzka pamięć.
„Jeśli nie masz kogoś, kto zabrałby cię na miejsce grobu, wszystkie te zaawansowane narzędzia są bezużyteczne” – powiedział.
Neradko powiedział, że groby odnajduje się zwykle dzięki opowieściom ocalałych lub ich potomków.
Nie prowadzi się żadnych wykopalisk, gdyż judaizm uważa szczątki ludzkie za święte i nie można ich dotykać.
Po uroczystościach na grobie żałobnicy udali się do odrestaurowanej Synagogi Wojsławickiej, gdzie burmistrz pochwalił wieloetniczny charakter miasta, w którym od czasów wojny mieszkali razem Polacy, Ukraińcy i Żydzi.
Lakowski twierdzi, że ma zeznania ośmiu osób, które opowiadają „straszne historie, że po łące lała się krew, że dziecko płakało i prosiło o wodę pod stosem ciał, że dziecko płakało i prosiło o wodę pod stosem ciał”. Nawet po kilku dniach pochówku nogi i ramiona pozostały wystające i nadal się poruszały. „To była straszna rzecz”.
Nieliczni pozostali świadkowie byli zbyt słabi, aby wziąć udział w ceremonii. Do synagogi chodził jedynie Bolesław Setarz, lat 94. Miał 15 lat, kiedy zobaczył Żydów wyprowadzanych na tył cerkwi w celu rozstrzelania. Podkreślił, że w nocy przybyły psy i rozproszyły ciała.
Powiedział, że jest szczęśliwy, że w końcu może zorganizować przyjęcie na jego cześć. „To byli nasi sąsiedzi” – powiedział.
„Niezależny przedsiębiorca. Komunikator. Gracz. Odkrywca. Praktyk popkultury.”