W czwartek polscy parlamentarzyści głosowali za przyjęciem głównego budżetu państwa na 2024 rok, projekt wymaga jednak jeszcze zgody prezydenta Andrzeja Dudy, sojusznika prawicowej opozycji.
Budżet wymaga także wsparcia Senatu i musi zostać przedstawiony do podpisu Dudzie do 29 stycznia, w przeciwnym razie prezydent mógłby rozpisać przedterminowe wybory.
Obserwatorzy uważają, że takie posunięcie jest mało prawdopodobne, mimo że Duda wielokrotnie ścierał się z nowym rządem premiera Donalda Tuska, który podejmuje działania mające na celu odwrócenie części polityki poprzedników i pociągnięcie do odpowiedzialności części byłych urzędników. Dwóch członków poprzedniego rządu zostało uwięzionych.
Najnowsze sondaże pokazują rosnące poparcie dla prounijnego rządu koalicyjnego i spadek poparcia dla konserwatywnej Partii Prawo i Sprawiedliwość, która po ośmiu latach sprawowania władzy straciła władzę w październikowych wyborach.
W czwartek Izba Reprezentantów większością 240 głosów do 191, przy trzech wstrzymujących się, za przyjęciem projektu ustawy, który Senat rozpatrzy 24 stycznia.
Nowy prounijny rząd Tuska, który objął władzę w zeszłym miesiącu, musiał działać szybko, aby przygotować budżet na czas.
Prognozuje wydatki publiczne na poziomie 866,4 mld zł (214 mld dolarów) i deficyt na poziomie 184 mld zł (45 mld dolarów), czyli 5,1% PKB.
W porównaniu z poprzednią konserwatywną ustawą przedstawioną przez rząd PiS, daje ona więcej pieniędzy na oświatę i służbę zdrowia, a mniej na Kancelarię Prezydenta i różne instytucje historyczne – jak np. Narodowy Instytut Pamięci, który bada zbrodnie nazistowskie i komunistyczne na Polakach. Którzy byli związani z poprzednim prawicowym rządem.
„To dla mnie ogromna ulga, że ten budżet jest rzeczywiście dla ludzi” – powiedział Tusk po głosowaniu.
„Introwertyk. Myśliciel. Rozwiązuje problemy. Specjalista od złego piwa. Skłonny do apatii. Ekspert od mediów społecznościowych. Wielokrotnie nagradzany fanatyk jedzenia.”