„Casanova” / Chico. Scena
Teatr w Białymstoku. Wywiad z Jackiem Malinowskim
Monica Emiejewska: Sześć tygodni po festiwalu na Bialystack Arena wylądowały międzynarodowe salony gier dla dorosłych „Transfery”, rozdzielone wakacjami. Publiczność oceniała występy artystów z Polski, Hiszpanii, Czech, Litwy i Chile. Izrael i Niemcy. Czy policzyłeś głosy publiczności i…?
Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Zabawek: – Jesteśmy mile zaskoczeni, że ten teatralny spektakl „Casanova” w reżyserii Marii Vojdisko, który był pokazywany na festiwalu im. Jakoba Crofta, otrzymał najwięcej punktów. Jest produkowany w Hiszpanii. To dwa różne pokazy, pierwszy jest w zasadzie fajny, choć widać w nim bawiące się lalki, a drugi to mistrz animacji.
Jaka jest metoda liczenia zatwierdzonych głosów?
– Najpierw dodajemy punkty, które publiczność przypisuje listom, gdy tylko opuszczą publiczność. Punkty można przyznać od 1 do 5 podzielonych przez liczbę głosów. Po podliczeniu punktów zdobytych na dwóch hiszpańskich wystawach, pierwszy wyniósł średnio 4,90, a drugi 4,95. Ale w przypadku Casanovy, który dał dwa koncerty podczas festiwalu, średnia wyniosła odpowiednio 4,95 i 4,96.
W tym czasie „Casanova” zdobyła więcej głosów, choć różnica między nią a „A Man Hee” jest w rzeczywistości bardzo niewielka. Poniżej pod względem średniej punktacji nasz program „Sklep z horrorami”, (hashtag) Witkashi „Zabić demonicznego pająka”, „George Mellis’ Latest Achievement” będzie identyczny z czeskim Devatlo. „Nagrywamy klaskanie i mierzymy czas trwania klaskania. Publiczność nie wiedziała.
Jaki jest efekt tych środków? Czy najpopularniejsze programy również zdobyły najwięcej punktów?
– Dane są interesujące. Zupełnie inny spektakl z udziałem naszych aktorów został doceniony przez dłuższy czas. Oszacowano, że ma dokładność 3 minuty 20 sekund. Ten artysta zdobył średnio najmniej punktów.
Zauważyliśmy, że przedstawienie teatralne, oparte głównie na słowach, było nieco gorsze. Casanova prawdopodobnie otrzymał wiele punktów od publiczności, ponieważ ma trochę opanowania, myśli i rozrywki, a nie dobry wygląd i przemawia do świata humoru i lekkości.
Ilu widzów oglądało festiwal w weekend 6 czerwca i września?
– W tej imprezie zgromadziliśmy łącznie 4714 widzów. Dodajemy tutaj, że 3634 osób obejrzało program w granicach wyznaczonych przez przepisy, ale być może 1080 osób wzięło udział w programach z powodu podwójnego szczepienia i dobrowolnie zgłosiło się do nas, ponieważ szczepionka nie jest już dostępna. Należy również zauważyć, że w przypadku pierwszej części festiwalu przed wakacjami obowiązywał jeszcze 50% limit. Możliwe miejsca na widowni. Średnio 50-60% widzów zdecydowało się na ocenę programu.
Jak oceniasz teraz, gdy festiwal się skończył?
– Chyba nie mamy na co narzekać. Naprawdę to doceniam, zarówno pod względem jakości technicznej, wsparcia jak i logistyki. Paradoksalnie epidemia, czyli wydłużenie festiwalu w czasie, zmusiła nas do ponad sześciu weekendów, niezbyt poważnie, na przykład z dwoma pozytywnymi aspektami. Dzięki temu mam wrażenie, że festiwal był bardzo relaksujący dla publiczności, ekipy scenicznej i aktorów. Nie spiesz się. Rzeczywiście, podczas festiwalu, kiedy w ciągu dnia mamy więcej przedstawień i jest „intensywny”, tworzy się pewna świąteczna atmosfera, a gdy na dłuższy czas jest zerwana, czar trochę pryska.
Ale są też inne zalety: myśl o tegorocznej formule była mniej stresująca i optymistyczna. Mimo tego rozciągnięcia mam wrażenie, że entuzjazm publiczności i aktorów był bardzo wysoki. Jestem bardzo zadowolona z naszego personelu. Zrobili bardzo dużo: jako prezenterzy oferowaliśmy różne programy oparte na naszym sposobie mówienia. O tym, jak będzie wyglądał festiwal, zdecydujemy podczas kolejnej edycji, zobaczmy. Mamy jeszcze dwa lata do przyłączenia się.
Czy ludzie uważają, że opowiadanie widzom historii dorosłego teatru lalek to coś zupełnie nowego?
– Chyba tak. Wiele osób opowiadało o tym naszym pracownikom, dziękowało im za festiwal i słyszało głosy, że widzieli kino od tyłu. Wierzę, że na naszym festiwalu edukujemy naszą publiczność, dając indywidualne pokazy przy użyciu różnych technik, stymulując i dostarczając rozrywki oraz hakując w różnych miejscach. Chcemy pokazać przemianę krajobrazu gier, otwartość i fakt, że dla sztuki nie ma właściwej drogi.
„Niezależny przedsiębiorca. Komunikator. Gracz. Odkrywca. Praktyk popkultury.”