Sergio Rodriguez Gelfenstein*, współpracownik Prensa Latina
Kilka miesięcy temu utwierdziłem się w przekonaniu, że wielkie bitwy XXI wieku nie będą toczyć się na terytoriach krajów do podbicia, ale w ludzkim umyśle, na prawdziwym „terytorium” do podbicia. Silny w narzucaniu swojej prawdy i rozumu.
Stany Zjednoczone i Europa są pokonywane przez Chiny i Rosję na polu gospodarczym, finansowym, technologicznym, politycznym, ideologicznym i moralnym, a nawet w wojnie, a każde z nich posiada rakiety hipersoniczne, których Zachód nie posiada, co się zmieniło równanie dotyczące wojskowej równowagi strategicznej.
W tym kontekście jedynym mechanizmem pozwalającym Zachodowi utrzymać swoją globalną dominację jest monopolizacja emisji dolarów i utrzymanie tej waluty jako niezbędnej dla światowego handlu. Podobnie należy wziąć pod uwagę hegemonię, jaką sprawuje poprzez niemal całkowitą kontrolę nad komunikacją kulturalną i medialną. To tutaj rozegrają się główne bitwy teraźniejszości i przyszłości.
Ponieważ proces dedolaryzacji w gospodarce światowej już się rozpoczął, postępuje i stał się nieodwracalny, wydaje się, że to w przestrzeni kulturowej i medialnej toczyć się będzie „matka wszystkich bitew”. Dlatego w dzisiejszych czasach forma i narzędzia, za pomocą których się informujemy, mają ogromną wartość.
Jeśli więc nie weźmiemy pod uwagę realności i głębi tej walki i nie zrozumiemy, że musimy stawić jej czoła w ten sposób, wróg (w tym przypadku nie wypada mówić o przeciwniku) utrzyma swoją dominację, bo my nie będą gotowi stoczyć tej decydującej bitwy. Dlatego zadaniem pierwszym jest budowanie naszej prawdy i wiara w nią.
Kiedy informacje pochodzące od wroga medialnego przekazywane są bezkrytycznie, pośrednik, który to robi, staje się ślepym propagatorem „prawdy”, która często jest fałszywa, a w rzeczywistości jest fałszywa i zwodnicza.
Na przykład w moim osobistym przypadku ostatni raz słuchałem i oglądałem CNN 11 kwietnia 2002 r., w dniu zamachu stanu na prezydenta Hugo Chaveza. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że CNN całkowicie i całkowicie rażąco kłamało. Nigdy więcej jej nie widziałem ani nie słyszałem. To samo uczyniła z innymi mediami, które służyły imperium lub lokalnej prawicy. Nie uważam się jednak za ignoranta właśnie dlatego, że te media nie podają informacji. Wręcz przeciwnie, są ojcami postprawdy i „fałszywych wiadomości”.
Tych z Was, którzy twierdzą, że trzeba wiedzieć, co myśli wróg, pytam: oprócz poczucia zgorzknienia, smutku i frustracji, co robicie z tymi fałszywymi informacjami, poza przekazaniem ich swoim 500 najlepszym przyjaciółmi i stać się ich orędownikami? Czasami trzeba sięgnąć po imperialne środki (sam to robię), ale tylko po to, aby wzmocnić ideę, która obnaża jej sprzeczności i/lub odchylenia.
Bezkrytyczne przekazywanie plotek, plotek, anonimowych opinii czy autorów, których twarzy nie widać, zamienia tych, którzy powielają kłamstwa tworzone – najczęściej – w think tankach powiązanych ze światową potęgą, we wspólników.
Stąd tak ważna jest niewiara w „informacje” podawane przez wroga, gdyż prowadzi to do akceptacji fałszywych faktów, które on buduje. Sprawa stała się szczególnie dotkliwa, gdy na jaw wyszło fakty dotyczące rosyjskiej operacji wojskowej na Ukrainie. Kłamstwo nie jest już subtelne, wręcz przeciwnie, dziś stało się podstępne, wulgarne, pozbawione skrupułów i złe.
Tylko w ostatnich dniach narosła liczba fałszywych wiadomości rozpowszechnianych przez imperialne media. Dziwne, że niektórzy z nich demaskują kłamstwa przekazywane przez innych. Spójrzmy na kilka przykładów:
1. Kijów ogłosił „z wielką pompą”, że dowódca rosyjskiej Floty Czarnomorskiej i jego sztab zginęli w wyniku ataku rakietowego i dronów przeprowadzonego przez ukraińskie siły zbrojne. Wiadomość „zalała” zachodnie media. Następnego dnia admirał Wiktor Sokołow pojawił się na transmitowanym w telewizji spotkaniu z ministrem obrony Rosji. Kompletna cisza.
2. Podczas tego samego ataku Ukraina poinformowała, że poważnie uszkodziła rosyjski okręt desantowo-desantowy Mińsk, w wyniku czego zginęły 62 osoby. Problem w tym, że nawet gdy Mińsk miał jakieś awarie, tego dnia przechodził naprawy w suchym doku. Żaden statek w żadnym kraju na świecie nie jest pełen marynarzy i oficerów w takiej sytuacji. Kompletna cisza.
3. Kilka tygodni temu z karnawałową pompą ponadnarodowe media poinformowały, że rosyjska rakieta uderzyła w rynek w mieście w Doniecku. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rozległ się chór oskarżeń pod adresem Rosji o popełnienie tak „nieludzkiego czynu”. Jednak dochodzenie przeprowadzone przez „The New York Times” (najwyraźniej przygotowane już w ramach kampanii wyborczej w USA) pozwoliło wykazać, że pocisk był ukraiński. Kompletna cisza.
4. Według raportu służby prasowej Sił Zbrojnych Ukrainy 4 sierpnia inny rosyjski statek, duży statek desantowy „Olenegorsky Gornyak”, został trafiony przez ukraiński dron i pozostawiony „poważnie uszkodzony i dryfujący”. Statek został naprawiony i 7 września ponownie dołączył do Floty Czarnomorskiej. Trudno zakładać, że statek „poważnie uszkodzony i dryfujący” uda się naprawić w czasie krótszym niż miesiąc.
Nie trać czasu na szukanie informacji o statku. O ukraińskiej akcji znajdziecie dopiero 4 sierpnia w Internecie. Następnie statek zniknął z zachodnich mediów. Jego zdjęcia podczas żeglugi i dokowania w porcie w Sewastopolu, kwaterze głównej rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, nie można zobaczyć w żadnych zachodnich mediach. Kompletna cisza.
5. Według polskich ekspertów rakieta, która w listopadzie zeszłego roku uderzyła w fabrykę zboża w Polsce, rzekomo pochodzenia rosyjskiego, w rzeczywistości była ukraińska. W tym czasie w sposób nieodpowiedzialny donoszono o tym, że jedno z państw NATO (Polska) jest atakowane przez Rosję, co może doprowadzić do III wojny światowej. W obliczu tego ważnego wyjaśnienia, które zostało przedstawione kilka dni temu, odpowiedzią było całkowite milczenie.
6. W szeroko nagłośnionej sprawie służby informacyjne reżimu ukraińskiego podają, że podczas każdego ataku rosyjskie rakiety i drony były całkowicie zestrzeliwane. Doszło jednak do absurdu zgłaszania upadku większej liczby dronów, niż faktycznie wykorzystano. Ostatnią kroplą jest to, że twierdzą, że nie spowodowali żadnych szkód, a jednocześnie mówią o ofiarach śmiertelnych, rannych i zniszczonych budynkach. Jeśli ktoś ma wątpliwości, zalecam, aby po rosyjskich atakach na infrastrukturę wojenną, centra dowodzenia i koncentrację wojsk na Ukrainie przejrzał mapy pożarów NASA, które można bezpłatnie przeglądać w Internecie. Możesz wyciągnąć własne wnioski.
Są to jednak tylko niektóre niedawne przejawy kłamstwa ludzi, dlatego musisz nauczyć się informować siebie. „Nasze wino jest gorzkie, ale to jest nasze wino” – powiedział José Martí. Musimy nauczyć się pić nasze wino, bez względu na to, jak gorzkie jest.
Podobnie my potrzebujemy samodzielnego myślenia, przekonywania się do tego, w co wierzymy, i w ten sposób konstruowania i przekazywania naszej prawdy. Tylko w ten sposób będziemy mogli odegrać wiodącą rolę w tej walce, która będzie trudna, trudna i długa. Ale jeśli uzbroimy się w naszą prawdę, prawdę większości, nie będzie wątpliwości, że pójdziemy naprzód.
(Do mojego brata i towarzysza Orlando Bahamondisa „Caballito”, który kilka dni temu opuścił ten świat, niosąc ze sobą swoją szlachetność i dobroć, ale pozostawił nam niezliczone przykłady swojego przekonania, pasji i ducha walki o lepszy świat. Zawsze naprzód ku zwycięstwu !)
rmh/srg
*Licencjat w dziedzinie studiów międzynarodowych i tytuł magistra w dziedzinie stosunków międzynarodowych i globalnych. Doktor nauk politycznych
(Wybrane z wybranych podpisów)
„Introwertyk. Myśliciel. Rozwiązuje problemy. Specjalista od złego piwa. Skłonny do apatii. Ekspert od mediów społecznościowych. Wielokrotnie nagradzany fanatyk jedzenia.”