Nawet podczas najbardziej romantycznych randek nie patrzyliśmy sobie w oczy tak bardzo, jak robiliśmy zdalną pracę i szkolne wideokonferencje.
– Jak tylko dostanę szczepionkę, wybielę zęby. Od kilku miesięcy w ogóle się nie uśmiecham na spotkaniach biznesowych. Dopóki nie zobaczyłem siebie na telekonferencji, nie sądziłem, że wygląda tak źle: Marta, pracownica branży reklamowej, która od marca 2020 roku pracuje zdalnie, westchnęła.
Nauczyłam się organizować spotkania, żebym nie patrzyła na siebie, i opanowałam kilka sztuczek, które ankieterzy wydają się zauważać podczas sprawdzania e-maili, mówi jej kolega redaktor.
Tylko Anna, nauczycielka z Warszawy, lubiła przyglądać się sobie na lekcjach angielskiego na odległość: – Widziałam, jak widzą mnie moi uczniowie. Zacząłem więcej programować, ale przede wszystkim więcej się uśmiechać
Na ich lekcjach nie było obowiązku włączania kamer, a uczniowie na ogół tego nie robili. Nie było mi łatwo, ale nie mogę cię już winić. Wiem, że mogli być „przytłoczeni” – wzdycha.
Konieczność wielokrotnej pracy i nauki przed kamerą niewątpliwie wpłynęła na nasze samopoczucie i nasze samopoczucie. Nie jest to już tylko suma indywidualnych doświadczeń, którymi dzieliliśmy się z przyjaciółmi i rodziną w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Na ten temat prowadzone są już badania.
Zespół naukowców ze Stanford University twierdzi, że praca i komunikacja online jest dla nas bardziej stresująca. Wśród jego cech wyróżniających: brak bezpośredniego kontaktu, umiejętność widzenia mowy ciała rozmówców oraz ciągłe monitorowanie ich wyglądu i zachowania na ekranie, przyczyniają się do pojawienia się nowego zjawiska zwanego „zmęczeniem zoomem” (gdzie „zmęczenie” oznacza zmęczenie).
Czasami nazywany jest „Zoomem”, od imienia popularnego posłańca. Podczas gdy sam Zoom, który był używany przez miliony pracowników i studentów podczas pandemii, nie ma z tym nic wspólnego. W końcu ci, którzy dzwonili przez Skype, Google Hangouts, FaceTime lub „zawsze siedzieli”, mieli podobne objawy. Bartosz Chaciński, lingwista, powiedział mi niedawno, że „tims” jest powszechnym tłumaczeniem komunikatora MS Teams, aw niektórych kręgach „tims” stał się butem, który stał się Adidasem.
„Introwertyk. Myśliciel. Rozwiązuje problemy. Specjalista od złego piwa. Skłonny do apatii. Ekspert od mediów społecznościowych. Wielokrotnie nagradzany fanatyk jedzenia.”