Sergio Ferrari, współpracownik Prensa Latina)
Właśnie spędzili 120 minut na wymianie w szkole handlowej (liceum przeduniwersyteckim) w Bellinzonie, stolicy kantonu Ticino, jedynej w Szwajcarii, gdzie włoski jest językiem urzędowym i większościowym. Trzech byłych więźniów z Argentyny, około siedemdziesięciu lat, ze stu 18-letnimi mężczyznami i dziesiątkami nauczycieli nieco starszych od uczniów.
Pamięć o solidarności bez wieku i bez granic
„The Periscope” przedstawia Grand Hotel Coronda po włosku
15 września odbyła się pierwsza publiczna prezentacja Grand Hotel Coronda, włoskiej wersji Po drugiej stronie wizjera, anonimowej książki masowej napisanej przez 70 argentyńskich byłych więźniów politycznych, a obecnie wydanej przez prestiżowe rumuńskie wydawnictwo Albatros .
I żadna mucha nie latała w pięknej sali wykładowej szkoły w Ticino. Na telefonach komórkowych nie było irytujących Whatsappów ani spojrzeń z boku, jak to zwykle bywa, gdy nuda przeważa nad zainteresowaniem.
Czy możliwe jest sprowadzenie pokoleń, które dzieli ponad 50 lat? Czy możemy sobie wyobrazić, że współczesny przeciętny Europejczyk interesuje się wydarzeniami, których doświadczył pół wieku temu w kraju Ameryki Łacińskiej, oddalonym o ponad 10 tysięcy kilometrów? Z tymi egzystencjalnymi pytaniami wieniec – jak ci, którzy przeszli przez lochy argentyńskiej dyktatury w tym mieście Santa Fe – rozpoczął nieznaną podróż, niosąc ze sobą, pachnące świeżym atramentem i sztywną skórą, nowonarodzonego syna.
Emocje wzięły górę. Siła opowieści o opresyjnej brutalności wywołała niemal wzniosły dialog w tym szwajcarskim amfiteatrze: bombardowanie „przypadkowych” studentów przesłuchaniami było tak dobre, jak było właściwe. Jak możemy zrozumieć, że walka o demokrację i bardziej sprawiedliwy kraj może doprowadzić młodzież naszych czasów do trudnych sytuacji, takich jak te, których byliśmy świadkami w więzieniu Coronda, a także w wielu innych ośrodkach detencyjnych w Argentynie i Ameryce Łacińskiej? Dlaczego zostali aresztowani? Czy dużo myśleli o możliwości śmierci tam? Co zrobili pierwszego dnia wolności? Jest usiana refleksją, która nie spodziewała się odpowiedzi: „Jesteśmy poruszeni, że przychodzisz podzielić się wszystkim, co jest dla nas nieznane, ale tak ważne dla każdego ludzkiego społeczeństwa”.
Zespół dziennikarzy, dźwiękowców i kamerzystów z włosko-szwajcarskiej telewizji publicznej relacjonował dwugodzinną wymianę. To był Światowy Dzień Demokracji: doskonała okazja do specjalnej służby. Czterominutowy raport, który wyemitowano w wiadomościach tego popołudnia, był szokujący.
Mikrofon został odblokowany zarówno dla starych, jak i młodych rdzeni. Kamera skupiła się również na Barbarze, nauczycielce, która organizowała spotkanie i wtórowały jej ostatnie słowa: „W imieniu naszej szkoły i naszych uczniów dziękujemy za poświęcenie czasu, a przede wszystkim za podzielenie się odrobiną Twoje życie z nami. Jego historia otworzyła dla nas stronę bolesnej historii, ale pokazała. Wiemy też, jak ważna jest wiara w projekt, o który musimy walczyć w Międzynarodowym Dniu Demokracji i jak ważne jest, aby skonfrontować się z każdym, kto chce zniszczyć te podstawowe idee i prawa, które nadają sens i wsparcie”.
Biegnij, żeby nie zapomnieć
Siwowłosi byli więźniowie kłócili się zaledwie kilka godzin później w obiektach Casa del Pueblo, siedziby związków zawodowych i organizacji społecznych. Ale scenariusz jest ten sam: nowa fala ludzi słucha uważnie, ze stłumionymi emocjami. „Ich peryskop (mały wynalazek rzemieślniczy), który pozwolił im kontrolować strażników w Corunda, jest także rodzajem lustra dla naszego wspierającego ducha na tych szerokościach geograficznych. Odzwierciedla ból, ale także odzwierciedla siłę ludzkiej odporności na przetrwanie i przetrwanie ”, mówi Denise, która jest młodą kobietą o różnych zdolnościach, poruszającą się na wózku inwalidzkim i ledwo słyszalną. Jego słowa brzmiały z europejskim akcentem, a z jego duszy cierpienie było jak pieszczenie serca.
60 kopii Grand Hotelu Coronda zaplanowanych na kolejne cztery prezentacje wyparowało w kilka sekund, po pierwszej publicznej aktywności. Wszystko wybucha. Wszystko się porusza. Historia Argentyny płynie. A wraz z nim stare korundy.
Podążył za zeznaniami w Bellinzona Biasca i Lugano oraz w Bibliotece Ludowej La Villalanda w Mendrisio, mieście w południowej Szwajcarii, prawie dotykającym granicy włoskiej.
Sztafeta, która staje się prawdziwym maratonem. Wybierz się na wycieczkę po Casa Comunale de Parma; Instytut Historyczny Bolońskiego Ruchu Oporu w Bari; Siedziba Związku Pracowników (CGIL) znajduje się w Pawii; prace Livorno w Trzecim Świecie; Krąg Kulturalny ARCI w Pontasserchio, obok Pizy i wreszcie Biblioteka Solidarności Sassari na odległej Sardynii.
Wszystkie przestrzenie, w których więcej historii jest ograniczonych, więcej świadectw, więcej pamięci, sprawiedliwości i prawdy. Pragnienie lub obsesja, nie ma znaczenia, jak to zdefiniujesz. Jeszcze jedna kropla z tego ogromnego i żmudnego wylewu pracy zespołowej, którą matki i babcie od dziesięcioleci wykonują w Argentynie. Ta wielka zazdrość o zdrowie budzi w wielu z setek uczestników, którzy towarzyszyli narodzinom Grand Hotelu Coronda we włoskojęzycznej Europie.
Jak rzymskie katedry
Mówi się, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. I wycieczka do Grand Hotelu Coronda w tej pierwszej fazie spektakli – która będzie kontynuowana w październiku w różnych miastach Toskanii i Sardynii, a na początku przyszłego roku w Pizie i okolicach, na południu Bari, a także na północy półwyspu – można zatrzymać przejeżdżając przez „Wieczne Miasto”.
Allí, en la Casa Argentina de la capital italiana, cayó el telón de esta primera posta, arropada por militantes argentinos-as e italianos-as de la solidaridad, ex presas politicas de la cárcel de la cárcel de Villa Devoto en Italia y defensores-as de prawa człowieka. Wzięliśmy również udział w około połowie z 30 osób z Argentyny, Szwajcarii, Francji i Włoch, wraz ze Stowarzyszeniem Obywatelskim El Periscope, które było architektami i promotorami publikacji książki.
Przemawiając z podium, Enrico Calamay, który w latach 70. pracował jako włoski dyplomata w Buenos Aires, powiedział ze swojego stanowiska konsularnego, zajmując się nieograniczonymi niebezpieczeństwami, że uratował życie setkom ciemiężonych ludzi dla dyktatury.
„To wielka lekcja ludzkości. Czuję tyle ludzkiego ciepła i siły pracy zespołowej, że przypominają mi rzymskie katedry, zbudowane przez pracowite nieznane istoty” – powiedział Calamay, odznaczony przez Argentyńczyka Krzyżem Wyzwoliciela z San Martín w 2004 roku. rząd w randze dowódcy.
Phoebe Kalamai. Publiczność tłumaczy, pytania i dialogi. Znowu emocja, która przybliża świadectwa – ta potrzeba istnienia, która zawsze wymaga mówienia. To nowe dziecko pamięci już zaczyna chodzić. Kolejna misja dla byłych więźniów politycznych na kontynencie spragnionym sprawiedliwości, współbrzmiąca ze zbiorowym i konstruktywnym myśleniem.
Jak mówią: „Nasze historie to kropla wody w wielkim morzu pamięci ludzkiej walki, wyjątkowa, dla innego możliwego świata. Ten świat, w którym pasują wszystkie światy. Ta niezbędna bitwa, która obejmuje wszystkie marzenia i utopie”.
rmh/sf
(pobrane z wybranych firm)
„Freelance twitter buff. Typowy adwokat kawy. Czytelnik. Subtelnie czarujący przedsiębiorca. Student. Introwertyk. Zombie maniakiem.”