Huamanga, Peru (AFP) – Stolica regionu Ayacucho stała się w piątek najbardziej śmiercionośnym obszarem peruwiańskich protestów wzywających do wyborów parlamentarnych, a wielu mieszkańcom przypomniała się wczorajsza krwawa przeszłość łamania praw człowieka, które miały miejsce w tym regionie.
Na ulicach historycznego centrum Huamanga w piątek pod różnymi kątami można zobaczyć ogniska. W tym mieście liczne grupy demonstrantów starły się z policją, podczas fali protestów w różnych częściach kraju, która do tej pory osiągnęła 20 ofiar śmiertelnych i ponad 200 rannych w niecały tydzień.
„Wracamy do tych bolesnych lat” – powiedział Rocío Leandro, lider Frontu Obrony Ayacucho, organizacji ujawniającej władzom żądania mieszkańców. Odniósł się do krwawego okresu od 1980 do 2000 roku, w którym wybuchł wewnętrzny konflikt zbrojny w Peru, w którym dochodziło do poważnych naruszeń praw człowieka i nadużyć ze strony funkcjonariuszy w mundurach wojskowych.
Protestujący domagają się również dymisji prezydent Diny Boulwart i parlamentu, najbardziej niepopularnej instytucji państwowej w kraju, według wszystkich sondaży.
„Nie pozwolimy im zamknąć nam ust i zamknąć nas w naszych domach” – ostrzegł Leandro.
Bulwart, który zastąpił Pedro Castillo, wydał w środę nadzwyczajny dekret na 30 dni, zawieszający prawa i wolności publiczne w celu powstrzymania protestów, które zamknęły szlaki komunikacyjne, wpływając na handel i turystykę.
W czwartkowych starciach w Huamanga, w których interweniowała armia, zginęło 8 osób, a 52 zostały ranne, gdy niektórzy protestujący próbowali dostać się na lotnisko Ayacucho. Według danych prokuratury wszystkie ofiary zostały postrzelone: siedem w klatkę piersiową i jedna w głowę. Jeden z nich był studentem National University of San Cristobal de Huamanga: nazywał się Climir Rojas García, 23-letni tancerz ludowy.
Tuż za nim znajduje się pobliski Apurimac pod względem śmiertelności, gdzie zginęło sześć osób, w większości nastolatków, wielu wciąż w szkole średniej.
Rząd regionalny Ayacucho obwinił Boulwarta o śmierć i poprosił go o rezygnację wraz z ministrami obrony i spraw wewnętrznych. Domagał się także zaprzestania używania broni palnej i odwołania obecnego zarządu skorumpowanego parlamentu, aby utworzyć rząd przejściowy, który musi przejąć nowo wybrany prezydent Kongresu.
W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, w piątkowych starciach nie widziano ani nie zabito żołnierzy. Po południu reporter Associated Press obserwował policję wchodzącą na procesję naziemną Huamanga i rzucającą gaz łzawiący po tym, jak niewielka grupa protestujących podpaliła Izbę Adwokacką Ayacucho i sądownictwo w pobliżu placu. Kolejna grupa protestujących spaliła biuro hiszpańskiej firmy Telefónica.
Wcześniej setki studentów z Uniwersytetu San Cristobal de Huamanga maszerowały wokół głównego placu, śpiewając „La flor de retama”, historyczną pieśń o masakrze studentów w tej okolicy w 1969 roku.
„Żyjemy w dyktaturze, która chce się wykazać krwią i ogniem. Zabili naszych ludzi” – oświadczył Leandro. Uważają nas za istoty trzeciej lub czwartej kategorii.
Ze swojej strony Amnesty International poinformowała w piątek, że od czasu ogłoszenia stanu wyjątkowego w Peru wciąż napływają „liczne skargi dotyczące łamania praw człowieka przez wojsko i policję podczas protestów społecznych, począwszy od nadmiernych użycia siły w celu pozbawienia wolności bez przestrzegania procedur prawnych”. Nawet tortury”.
___
Franklin Briceno jest na Twitterze jako: @franklinbriceno
„Freelance twitter buff. Typowy adwokat kawy. Czytelnik. Subtelnie czarujący przedsiębiorca. Student. Introwertyk. Zombie maniakiem.”